Kiepskie filmy to wina gier?

Billy Bob Thornton, aktor znany m.in. z komedii "Zły Mikołaj" w jednym z wywiadów skrytykował współczesne filmy.

Nie byłoby w tym nic złego, problem jednak w tym, że według niego głównym winowajcą niskiej jakości dzisiejszych hollywoodzkich produkcji są gry.

W rozmowie z brytyjskim serwisem Telegraph Thornton stwierdził, że kręcone dziś filmy są najgorszymi w historii. "W naszej obecnej sytuacji, zwłaszcza w branży rozrywkowej, żyjemy w czasach, kiedy - moim skromnym zdaniem - robimy najgorsze filmy w historii. Są one ukierunkowane na pokolenie grających w gry wideo. A te gry - z którymi jestem na bieżąco dzięki mojemu synowi - opowiadają o ludziach zabijających dla zabawy. Uważam, że filmy pełne przemocy zawsze niosły ze sobą jakąś lekcję" - wyjaśnia.

Reklama

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ostatnim filmem Thorntona był "Fracture" - niezwykle brutalna opowieść o żądnym krwi gościu, który chce zemścić się na zabójcach swojego brata. Aktor broni obrazu twierdząc, że w przeciwieństwie do gier zawiera on fabułę.

"Ten film nie mówi: Oh, to jest ten zabawny gość. Stworzymy taką postać z ciętym językiem i wyjętą wprost z gry, która lubi siać zniszczenie. Pokazuje natomiast, co robi z człowieka więzienie i morderstwo. Prezentuje nieustający ciąg brutalnych wydarzeń" - tłumaczy.

CDA
Dowiedz się więcej na temat: wino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy