Kapitan Morgane i Legenda Złotego Żółwia
Jak śpiewał klasyk: "brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki...". Historię z blondynką mamy już za sobą. Teraz pora na przygodę z brunetką.
Jeśli lubicie przygodówki (a pewnie lubicie, skoro tu jesteście), powinniście kojarzyć humorystyczną, rysowaną przygodówkę pod tytułem So Blonde: Blondynka w Opałach. Jej bohaterką była młoda, naiwna blondynka Sunny, która pewnego dnia trafiła na wyspę pełną piratów. Gra okazała się całkiem niezła i jej twórcy, studio Wizarbox, postanowili ją kontynuować. Jednak jest tu mowa o kontynuacji dość nietypowej, bo ukazującej wspomnianą wyspę od drugiej strony, a mianowicie z perspektywy czarnowłosej, inteligentnej kapitan Morgane, pani pirat z krwi i kości. To ona jest główną bohaterką przygodówki zatytułowanej Kapitan Morgane i Legenda Złotego Żółwia. W drogę, na umrzyka! Przygoda na nas czeka!
W Kapitan Morgane i Legendzie Złotego Żółwia poznajemy tytułową bohaterkę w młodszym wydaniu. Początek gry to wspominki z lat dziecięcych pani pirat, natomiast po krótkim prologu przenosimy się do czasu, gdy Morgane ma już siedemnaście lat. Jej ojciec - pirat, a jakże - postanawia dać jej szansę i pozwala jej zostać kapitanem (kapitanką?). Wraz z załogą, w której szeregach występuje m.in. Thomas Briscoe, marzący o wielkiej karierze i sławie równie bardzo, co Morgane, bohaterka wyrusza w drogę. Jej celem jest tytułowy, legendarny Złoty Żółw.
Na drodze do niego czeka nas moc przygód i wyprawy, o których przeciętny zjadacz chleba może tylko pomarzyć. Poprowadzą nas one w sumie przez pięć wysp, z których każda została starannie narysowana i każda przyciąga zarówno bajkową kolorystyką, jak i detalami. Wśród odwiedzanych lokacji znajdują się tak nowe, jak i stare, znane z So Blonde miejsca (acz w odświeżonych wersjach). Po drodze poznajemy licznych bohaterów, w tym też tych, których poznaliśmy w So Blonde. Są wśród nich m.in. ogrodnik Percy, karczmarz Vasco czy piraci Razzo, Carlo i Nacho. Choć nawiązań do poprzedniej gry Wizarbox jest w Kapitan Morgane i Legendzie Złotego Żółwia mnóstwo, nie musicie jej znać, aby połapać się we wszystkich zawiłościach fabuły.
Ta z początku nie zachęca zbytnio do dalszej zabawy, ale z czasem nabiera rumieńców i zaczyna wciągać coraz bardziej. Jej autor, Steve Ince, wykazał się w jej tworzeniu zdolnością logicznego konstruowania historii, jak również poczuciem humoru, którego w grze nie brakuje ani przez chwilę. Nie jest to może poziom znany z legendarnej serii Monkey Island, ale dialogi w Kapitan Morgane i Legendzie Złotego Żółwia stoją na naprawdę przyzwoitym poziomie. W grze nie mogło zabraknąć humoru sytuacyjnego, przytyków do młodej bohaterki, jak również nawiązań do popkultury. Jeśli graliście w So Blonde, wyłapiecie także nawiązania do niej. Na swojej drodze napotkacie nawet na niejaką Sonię Bond, która jako żywo przypomina głupiutką Sunny (oczywiście jest blondynką).
Zabawa w Kapitan Morgane i Legendzie Złotego Żółwia polega przede wszystkim na przemierzaniu kolejnych wysp, prowadzeniu dialogów, zbieraniu przedmiotów i wykorzystywaniu ich na różne sposoby, a także na rozwiązywaniu klasycznych łamigłówek. Te ostatnie nie należą ani do licznych, ani do trudnych, ale z racji tego, że sama przygoda przedstawiona w grze jest ciekawa, nie brakowało mi ich zbytnio. Czas umilają raz na... czas minigry, które były obecne już w So Blonde. Nie mogło ich zabraknąć także w Kapitan Morgane i Legendzie Złotego Żółwia, gdzie sprawują się idealnie jako urozmaicenie i dopełnienie rozgrywki. Tutejsze zabawy wymagają od nas zarówno pomyślunku, jak i zręczności.
Obsługa Kapitan Morgane i Legendy Złotego Żółwia to klasyka gatunku. Ot, tradycyjne point & click z kursorem zmieniającym postać w zależności od tego, na co najedziemy, ekwipunkiem oraz mapą. Ale tak jest tylko w wersji pecetowej. Kapitan Morgane i Legenda Złotego Żółwia ukazała się także na konsolach PlayStation 3, Wii oraz DS-a. Na tej pierwszej można pograć z wykorzystaniem zarówno pada, jak i wynalazku naszych czasów - kontrolera ruchu PlayStation Move.
Kapitan Morgane i Legenda Złotego Żółwia została podzielona na dziesięć rozdziałów, których przejście zajmie średnio wprawnemu "przygodówkowiczowi" kilkanaście godzin. To dużo, tym bardziej że w grze nie ma większych przestojów. Co chwilę odwiedzamy nowe miejsca, napotykamy nowe postacie, przysłuchujemy się interesującym dialogom etc. Produkcja autorstwa studia Wizarbox to kawał przygody w pirackim wydaniu. Może bez przebłysków geniuszu, ale naprawdę ciekawej i wesołej.
+ ciekawa i długa fabuła
+ mnóstwo humoru
+ kolorowe, różnorodne lokacje
- bez iskry bożej (znanej choćby z Monkey Island)
- nieco przestarzała oprawa