James Cameron idealnym reżyserem StarCrafta
Blizzard już od dawna myśli nad kinową albo telewizyjną adaptacją swojej serii, ale nie może znaleźć właściwych partnerów. Gdyby jednak na chętnego zgłosił się James Cameron, prace nad filmem ruszyłyby z kopyta.
Rob Pardo, główny projektant StarCrafta II, stwierdził w jednym z wywiadów, że znalezienie odpowiednich osób do pracy nad filmową adaptacją nie jest wcale takie łatwe. Już wiele lat temu Blizzard mógł komuś powierzyć losy tego obrazu, ale dla firmy najważniejsze było, by wziął się za niego ktoś, kto nie tylko ma świetne pomysły, ale również lubi jej gry (przekonali ją o tym ludzie z Legendary Pictures, znani m.in. z takich filmów jak Mroczny rycerz czy Incepcja, którzy pracują właśnie nad filmem World of Warcraft).
Jedną z osób, którym Blizzard chętnie powierzyłby nakręcenie filmowego StarCrafta, jest James Cameron, reżyser choćby Avatara, który był również zaangażowany w prace nad Avatar: The Game. "Panie Cameron, jeśli nie jest pan zbyt zajęty pływaniem na plecach w swoim prywatnym parku wodnym, wypełnionym połową pieniędzy tego świata, to mamy dla pana coś, co pozwoliłoby panu zarobić drugą połowę" - oznajmił żartobliwie Pardo.
"Od zawsze byliśmy zainteresowani przeniesieniem naszego uniwersum na ekrany kin lub telewizorów. Jednak znalezienie odpowiednich partnerów nie jest łatwe" - zaznaczył główny projektant StarCrafta II.
Mogliśmy zrobić filmowego StarCrafta już wiele lat temu, ale najważniejsze było zaangażowanie kreatywnych, utalentowanych osób, które jednocześnie lubiłyby nasz gry. Sądzę, że jeśli Cameron przyszedłby do nas jutro i zapytał: "Chcecie zrobić film StarCraft?", bylibyśmy zainteresowani" - stwierdził Pardo.
Panie Cameron, co pan na to?