Jak wygląda wydawanie gier na europejskim rynku?

Przekonuje o tym Reinout te Brak, szef firmy iQU zajmującej się badaniem gier online i samych graczy. iQU to także agencja kreatywna, która pozwala reklamodawcom i producentom dopasować odpowiednią grę do konkretnej grupy odbiorców. Jak się okazuje, nie jest to wcale łatwe zadanie, zwłaszcza na naszym kontynencie.

"Myślę, że kluczem do sukcesu podczas wydawania gry na konkretnym rynku jest odpowiednie zlokalizowanie płatności za grę" - radzi Reinout te Brak. Jak wiadomo w Europie obecnie oprócz euro jest sporo różnych walut. Trzeba o tym pamiętać, ale to nie wszystko.

"Najbardziej doświadczeni wydawcy nie tłumaczą swoich produkcji na wszystkie języki - oni je lokalizują. To oznacza, że trzeba taką grę dostosować do kultury danego kraju i metod płatności, jakie tam obowiązują. Ważne jest również odpowiednie zarządzenie społecznością. Jest tak dużo różnic pomiędzy krajami Europy. Google jest na przykład bardzo powszechne w każdym państwie, ale na przykład w Holandii jest taki portal społecznościowy, na którym praktycznie każdy internauta tego kraju ma swoje konto. Trzeba takie rzeczy brać pod uwagę" - podkreśla.

W Polsce dobrym przykładem może być nk.pl. Co prawda popularność tego serwisu maleje na rzecz Facebooka, ale jeszcze kilka lat temu agencje marketingowe nie wyobrażały sobie dobrej kampanii internetowej bez reklamy w tym serwisie.

"Świat jest teraz coraz bardziej przejrzysty. Nie trzeba też od razu wydawać pieniędzy na grę, żeby ukazała się na przykład w Niemczech. Również w innych krajach może być popularna w postaci chociażby MMO rozpowszechnianego przez App Store"- dodaje.

Ponadto Reinout te Brak uważa, że jeśli już wydawca chce swoją grę wprowadzić na kilka rynków, to musi brać pod uwagę pewne różnice kulturowe, chociażby podczas tłumaczenia danej produkcji, aby była ona odpowiednio zrozumiana przez grupę docelową.

Przeczytaj także o grach, które królują w polskich rankingach sprzedaży