Heroes of Newerth

Czy modyfikacja jednej gry może zapoczątkować zupełnie nowy gatunek? Przypadek moda Defense of the Ancients do Warcrafta III dowodzi, że tak. Oto kolejna już samodzielna produkcja bazująca na tym scenariuszu. I dla jego fanów wręcz stworzona.

Spośród innych tytułów wyraźnie czerpiących z DotA wymienić można Demigoda studia Gas Powered Games oraz recenzowane parę miesięcy temu darmowe League of Legends. Zwłaszcza do Ligi ma HoN niedaleko, choć... nie do końca.

Bloodbath!

Zasady gry są identyczne z tymi, które znajdziemy w oryginalnym DotA. Mamy dwa zespoły, których zadaniem jest zdemolowanie bazy przeciwnika ulokowanej po drugiej stronie mapy. Walki toczą się w pięciu formatach, od 1v1 do 5v5. Obydwie grupy są wspomagane przez fale stworów, nieustannie sunących po wyznaczonych ścieżkach w kierunku wrogiej siedziby. W obrębie swojej połowy planszy drużyny posiadają umieszczone na ścieżkach wieże spowalniające natarcie. W każdej bazie znajduje się też kilka rodzajów budynków, które należy popsuć przed zabraniem się za strukturę główną.

Reklama

W różnych miejscach mapy obecne są również grupy neutralnych stworów, zapewniających dodatkowe złoto czy punkty doświadczenia. Ścierający się gracze mogą także korzystać z pojawiających się pośrodku power-upów w rodzaju niewidzialności czy zwiększonych obrażeń.

Map jest w grze obecnie tylko kilka, ale zasługują na najwyższe uznanie. W przyszłości ma też zostać udostępniony edytor. Plansze utrzymane są w znacznie ciemniejszej kolorystyce niż w kolorowo-rysunkowym League of Legends. Łączy się to z wyraźnie cięższym klimatem - walczące drużyny należą do dwóch darzących się szczerą nienawiścią frakcji. Oto bowiem naprzeciw miłującego harce na zalanej słoneczkiem leśnej polance Legionu stają prawdziwie trve & mroczni piekielnicy z Hellbourne.

Champion of Newerth!

Obydwu frakcjom przyporządkowani są herosi (Legion ma ich 34, Hellbourne - 33), jednak z reguły ustawienia serwera pozwalają na wybór bohatera niezależnie od drużyny. Podobnie jak w przypadku DotA, postacie podzielone są na trzy kategorie: nastawione na szybkie ataki (Agility), wytrzymałe (Strength) i czarujące (Intelligence).

W początkowej fazie rozwoju gry autorzy zakładali uczynienie z herosów w HoN stuprocentowych klonów tych z DotA. Za wykonanie bohaterów należą się oklaski, każdy ma w sobie coś unikatowego - czy to pod względem wyglądu, czy posiadanych umiejętności. Tych każda postać ma cztery i prezentują się one więcej niż dobrze - Witch Slayera "strzelającego" cmentarzem po prostu trzeba zobaczyć. Nie ma mowy o typowych, nieciekawych Tęczowych Iskierkach z 50 Punktów Obrażeń - tu prawie każda zdolność wygląda i działa inaczej (ogłusza, spowalnia, podrzuca w powietrze itd.). Jedynym problemem jest brak wyświetlania ich zasięgu - czasem nie bardzo wiadomo, o ile za daleko jesteśmy.

Ważnym elementem rozwoju bohatera jest ekwipunek, kupowany w obozie za sypiące się podczas walki złoto. Sprzętu jest w grze mnóstwo i to on przesądza o ostatecznym sukcesie, często nie tylko podnosząc statystyki, ale i działając aktywnie (np. mikstury życia, teleport). Niestety, z początku nie bardzo wiadomo, w co inwestować - przedmioty w kategorii "Recommended" są tak podstawowe, że aż wstyd je brać. Artefakty można ze sobą łączyć w potężniejsze formy, choć czasem wymaga to wyprawy do ukrytego w lesie Secret Shopu.

Massacre!

Heroes of Newerth jest grą dosyć trudną, wymagającą sporego doświadczenia i niepozwalającą na popełnianie błędów. Umiejętności części bohaterów, zwłaszcza te "ostateczne" (Ultimate), są w stanie zlikwidować wrogów w ciągu paru sekund, co zmusza do zachowania wielkiej ostrożności i chodzenia za rączkę z innymi. Nieustanne ryzyko nagłego zgonu prowadzi do charakterystycznych przepychanek i chwilami niemalże wojny okopowej - gracze utrzymują bezpieczny dystans, samemu nie mogąc ugryźć oponenta. Walka to wówczas demolowanie minionów, podnoszenie poziomu i gromadzenie złota na zakup przedmiotów przy jednoczesnym rzucaniu nerwowych spojrzeń na przeciwnika robiącego kawałek dalej to samo.

Tego typu rozgrywka rzeczywiście absorbuje i czasem do samego końca nie wiadomo, kto zwycięży, przy czym każdy mecz w 5v5 trwa na ogół blisko godzinę. Sytuacja często dramatycznie się zmienia: nieraz przyciśnięta do muru grupa obrońców serią szybkich zabójstw rozprawia się z atakującymi i - gdy ci tymczasowo spoczywają w grobie - sama rozpoczyna szturm, nierzadko zwycięski.

Niestety początkujący gracze stanowią z reguły jedynie pokarm dla tych bardziej doświadczonych. Dysproporcje powiększają się z każdą śmiercią, gdyż ginący traci złoto, zabójca zaś - zyskuje. Widać to zwłaszcza pod koniec sesji - po "wykarmieniu" niektórzy bohaterowie (tzw. "carry") stają się dosłownie niepokonani. Bo i jak zwyciężyć w starciu z wrogiem, którego ataki mają większy zasięg, a już jedno ich trafienie oznacza naszą śmierć?

Genocide!

Naukę ułatwiłby sprawny system doboru starć... którego tu brak. W HoN matchmaking, mający automatycznie tworzyć gry dla ludzi o podobnym poziomie, nie uwzględnia najwyraźniej liczby stoczonych walk. Z początku doprowadzało to więc do sytuacji, w której ja, totalny żółtodziób, otrzymywałem towarzystwo samych weteranów z kilkudziesięcioma meczami na koncie. Nie trzeba dodawać, że w rezultacie mój bohater był w grze gwałcony na równi z moją godnością, której ewidentnie próbowano mnie pozbawić, gęsto komentując moje nieudolne starania. O tym drugim aspekcie - za chwilę.

Alternatywą jest dołączenie do którejś z gier publicznych, obecnych w wyszukiwarce rodem z sieciowych FPS-ów, równie zresztą bogatej w pomocne narzędzia pozwalające wpływać na kształt sesji (można np. ustalić sposób wyboru bohaterów czy ustawić przyspieszający rozwój postaci Easy Mode). Tyle tylko że i w przypadku gier publicznych rzadko otrzymujemy to, czego szukaliśmy - na serwerach opisanych jako "NoobsO nly" regularnie panoszą się osobniki z setką zwycięstw i znalezienie bitwy rzeczywiście dla samych początkujących graniczy z cudem. Problemy zdarzają się też z zapisywaniem statystyk - po rozegranych meczach nie ma czasem śladu.

Rage quit!

Parę gorzkich słów należy się społeczności gry. Jak wspomniałem, tolerancja zaawansowanych dla ludzi chwilowo mniej ogarniętych jest bliska zeru. Sterty obelg i drwin, jakimi są często traktowani nowi gracze zupełnie wbrew swej woli rzucani pomiędzy szalejących profesjonalistów, naprawdę potrafią odebrać chęć do gry. Bez już istniejących znajomości szanse na nauczenie się czegokolwiek są znikome, bo z "omg noob gtfo and play bierki" nauka wypływa raczej marna. Zarówno na forum, jak i w samym Heroes of Newerth przeważają chamscy "elityści", zapewne wieloletni weterani jeszcze oryginalnego DotA. Niestety, gra przeciwko ludziom starej DotY (haha!) bywa przeżyciem wielce traumatycznym.

Nieco lepiej jest na serwerach bez zapisywanych statystyk (na które zresztą "lepsi" momentalnie odeślą nas w paru okrągłych zdaniach), tam jednak problem jest inny - rozgrywka rzadko kończy się w składzie, w którym się zaczęła. Widząc, że przegrywają, ludzie po prostu... wychodzą. Warto zaznaczyć, że HoN pozwala drużynom na wyrzucanie niepożądanych graczy oraz tworzenie własnych banlist nieodpowiadających osobników - czego w takim League of Legends bardzo brakuje. Szkoda tylko, że nie można wyciszyć ludzi nawijających przez wbudowany w grę komunikator VoIP (pozostaje go jedynie wyłączyć w całości).

Corrupted Disciple!

Heroes of Newerth to gra niezaprzeczalnie dobra, mimo wysokiego poziomu trudności. Niestety, gorzej niż złe community sprawia, że od osób, które nie zjadły siekaczy na DotA, trening będzie wymagał anielskiej wprost cierpliwości. Entuzjaści klasycznego scenariusza Warcrafta III powinni być jednak zachwyceni - dostają to, co lubią, w formie samodzielnej, ulepszonej produkcji. Ucieszą ich też regularnie organizowane turnieje online, w których pula nagród to zawsze dobrych kilka tysięcy dolarów.

Dzieło S2Games wygląda lepiej niż jego główny konkurent, League of Legends, jest również nieco bardziej rozbudowane. Ja jednak wolę po prostu dobrą zabawę bez konieczności powtarzania sobie: "Monkuś, ale to nieprawda, co oni mówią". A tę łatwiej mi znaleźć, uganiając się z(a) enkim po darmowym LoL-u.

CDA
Dowiedz się więcej na temat: złoto | Herosi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy