Hakerzy DDoS-ują League of Legends...
W dzisiejszych czasach duża popularność nierzadko wiąże się z żywym zainteresowaniem przeróżnych świrów, pomyleńców i/lub hakerów (które to grupy nierzadko lubią się wzajemnie przenikać).
Riot Games, twórcy League of Legends postanowili walczyć z tymi ostatnimi na drodze prawnej. Nie wiem, jak wy, ale ja lubię sobie pomarnować nieco czasu na oglądaniu streamowanych sparingów takich drużyn jak Moscow 5 czy Team Dignitas.
Gorzej, gdy taki mecz pada łupem "hakerów" odpalających w tym samym momencie swoje Orbitalne Działo Jonowe lub inną zabawkę wykorzystywaną do zalania serwera pakietami danych.
Gracze tracą połączenia, stream pada, jest niefajnie. Wiele z was powinno zresztą pamiętać tegoroczne ataki na serwer LoL-a, wywołujące masowe disconnecty, trudność w zalogowaniu się i ogólnie pojętą irytację graczy (przy zapewne głośnym chichocie cybernapastników).
Szczęśliwie, łatka uniemożliwiająca "ubicie" gry w ten sposób (choć nie eliminująca zagrożenia rozłączeniem od serwera w przypadku ataku) jest w użyciu już od kilku dni, ale Riot zapowiedział, że zaprzęgnie do działania "odpowiednie organy", by wyciągnać wobec "hakerów" konsekwencje prawne (wedle prawa w USA przeprowadzający ataki DDoS są ścigani).
O skuteczności ich działań (gróźb?) przekonamy się zapewne już wkrótce. Tym bardziej, że samo League of Legends przez następne kilka tygodni będzie cieszyło się wzmożonym zainteresowaniem spowodowanym mistrzostwami sezonu 2.