Gry większym zagrożeniem dla dzieci niż filmy porno

Przy okazji organizowanych równolegle z CES targów AVN, poświęconych w całości "rozrywce dla dorosłych", aktor Ron Jeremy, zaginiony brat Krzysztofa Krawczyka, wziął udział w debacie na temat branży porno.

W jej trakcie powiedział coś, co rozpaliło dziś internet...

Piszą dziś o tym wszystkie branżowe serwisy - po części dlatego, że jest niedziela i zapotrzebowanie na jakiekolwiek newsy rośnie, ale też dlatego, że słowa Jeremy'ego to naprawdę spore nadużycie. Podczas debaty na temat stanu branży porno, we fragmencie poświęconym jej wpływowi na dzieci, Jeremy powiedział:

"Nasze filmy kierowane są do ludzi powyżej 18 roku życia. Ale jeśli nawet jakieś dziecko trafi przypadkiem na film pornograficzny, nie jest to najgorsze co może je spotkać. Badania wykazały, że brutalne gry mają na dzieci dużo większy, gorszy wpływ".

Reklama

To wypowiedź zaskakująca z kilku powodów. Ron Jeremy to prawdziwa legenda branży XXX, jeden z jej najbardziej poważanych twórców, który zasłynął wieloma sensownymi wypowiedziami na temat miejsca pornografii we współczesnym świecie. Co więcej sam też nie stroni od gier, o czym świadczyć może choćby to, że bez oporów wziął udział w sesji dla magazynu Foul Play, w której został ucharakteryzowany "na hydraulika Mario", a także w reklamówce gry Fairytale Fights.

A mimo to, mówi takie rzeczy. Dlaczego Ron? Dlaczego?

CDA
Dowiedz się więcej na temat: filmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy