Gra, w której na "dzień dobry"... zginiesz
W serwisie Indie DB powoli dobiega końca głosowanie na najlepszą niezależną grę roku 2012 i tytuły nadchodzące w roku 2013.
We wcześniejszych latach dzięki głosowaniu udało się spopularyzować takie tytuły jak Terraria czy szerzej obecnie znany Minecraft. W tym roku szansę na udany start ma polska, ciekawie zapowiadająca się gra "Gloria Victis".
Podobnie jak wielu zapalonych graczy MMORPG, tak i założyciele studia "Black Eye Games", mieli dość wyciskanych jak z foremki azjatyckich produkcji, które najszybciej można opisać za pomocą popularnego mema z "kucykiem rzygającym tęczą". Rynek MMO rozrasta się i przyjmie zapewne jeszcze wiele tego typu produkcji, ale powoli tworzy się grupa graczy, którzy w rozgrywce szukają czegoś więcej.
Z takiego założenia wyszli właśnie niezależni twórcy "Gloria Victis". Studio zostało stworzone na potrzeby gry i choć młode, może pochwalić się zespołem, w skład którego wchodzą osoby pracujące wcześniej przy grach takich jak "Witcher" czy "Neverwinter Nights". Do współpracy zaproszony został również twórca gry "Gothic". I tu należy zaznaczyć, że pierwszy kontakt z grą przywodzi właśnie na myśl takie stare i dobre tytuły jak "Gothic" czy "Baldur's Gate".
Twórcy przekonali się niedawno, że produkcja oryginalnej w swoim założeniu gry w Polsce nie jest prosta. Kilka tygodni temu nie udało się zdobyć koniecznych do realizacji tytułu pieniędzy w programie "Kickstarter" - minimalna kwota, konieczna do wypłaty zbieranych środków, nie została osiągnięta. Grę wspiera English Playmouth University, ale sporą część wydatków pokrywać muszą sami producenci.
Koncepcja gry w której najpierw umierasz, żeby zaraz potem narodzić się na nowo, wskazuje na bardzo ważny aspekt w GV: realizm. We wszystkich grach natrafiamy na nieunikniony konflikt między realizmem, a wirtualną rzeczywistością.
Mimo szczegółowej grafiki czy osadzenia w danej epoce, zawsze napotkamy elementy, które spowodują odstępstwa od świata realnego - tu z pomocą przychodzi fabuła. Bohater GV rozpoczyna swoją przygodę w umownym "realnym świecie", ale tak nieprzyjaznym, że musi zginąć. Za sprawą bogów, rodzi się w "świecie gry" i wszelkie nierealistyczne szczegóły, stają się jej umownym elementem.
I od razu zostajesz rzucony w wir bitwy pomiędzy czterema różnymi nacjami (wzorowanymi na nacjach Europy i Azji), próbującymi odzyskać swoje ziemie oraz załagodzić boski konflikt, który przyczynił się do sporu między ludźmi.
Do dyspozycji masz broń (wzorowaną na oryginalnej średniowiecznej), podstawowe ubranie, zestaw umiejętności, błogosławieństwo od swojego boga i musisz ruszyć w świat. Jak to w średniowieczu - niebezpieczny (z otwartym PvP), zmiennymi warunkami pogodowymi (mają one realny wpływ na twoje umiejętności w walce) oraz nierzadko wrogo nastawionymi pozostałymi graczami, oni też mają przecież swoje racje...
Spokojnie, nie jest aż tak źle, gorzej mają ci którzy napadają - wydawałoby się bezkarnie - na nowych i słabszych graczy. Za ich głowy w okolicznych miastach i wsiach wyznaczono nagrody. Trwa polowanie.
Jeśli chcesz bardziej poczuć realia średniowiecza, możesz zająć się typowym dla MMO "craftingiem". Tu jednak, czeka na graczy kolejna niespodzianka - tworzymy przedmioty wg. oryginalnych receptur ich powstawania. Przy odpowiednim poziomie umiejętności, będą one tak dobre jak te z "loota".
Rzecz jasna do zawojowania świata będziemy potrzebowali sprzymierzeńców - możemy łączyć się w gildie z unikalnym systemem "wasali". Jeśli jednak komuś za mało sukcesów w grupie, zawsze może stanąć do boju w systemie pojedynkowym - na kopie! Dla tych, którzy najefektywniej będą posługiwali się kopią w starciu w szrankach, czeka sporo zaszczytów, realne korzyści i prestiż w społeczności - jest więc o co walczyć.
Kolejnym pomysłem na dodanie grze realizmu, jest "brak magii". Nie porzucamy tu lodowymi czy ognistymi kulami, nie zamrozimy przeciwnika, ani nie zbombardujemy go lawiną ognia z niebios. Magia dostępna jest tylko dla zaawansowanych graczy. Jedynie oni będą mieli możliwość posłużyć się zaklęciami, rzucaniem uroków i boską pomocą, tak aby przeciwnika los potraktował z należytym mu okrucieństwem, jak w końcu wrogowi się należy.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o nieliniowej fabule, sporej ilości "questów", dedykowanej ścieżce dźwiękowej (znów kłaniają się twórcy "Gothic") czy planowanymi lektorami dialogów.
To wszystko zależy, niestety, od powodzenia projektu. W niedługim czasie studio planuje kolejny atak na "Kickstartera" i ma nadzieję, że tym razem nie skruszy kopii.
Jeśli przypadł ci do gustu ten pomysł, grę można już teraz wesprzeć oddając na nią głos w konkursie gier niezależnych Indie DB: http://skroc.pl/887f