EVE Online: The Second Genesis
60 dni przygody z EVE Online dobiegło końca. Chwile radości i wściekłości, emocjonujące walki i żmudne ciułanie grosza, szukanie agentów i zwykła, ciekawska eksploracja kosmosu. Wszystko to już za mną. Czas na podsumowanie.
Podstawową cechą wyróżniającą EVE Online spośród innych MMO jest środowisko. Nie jest to kolejny Azeroth czy inne Aden, ale... kosmos. I to olbrzymi. Setki, jeśli nie tysiące systemów, które możemy odwiedzić. A w każdym (prawie...) z nich natkniemy się na stacje kosmiczne, pasy asteroidów i inne atrakcje. Nie wcielamy się po raz n-ty w postać maga lub wojownika, ale stajemy się pilotem gwiezdnym. Oczywiście nie wszyscy zostaniemy wrzuceni do jednego worka. Mamy do wyboru cztery rasy oraz kilka rodzajów zajęć, którymi możemy się poświęcić. Co ważne, początkowy wybór profesji (a właściwie kierunku w którym ma być uzdolniona nasza postać) nie definiuje ostatecznie naszej kariery. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby z górnika przeistoczyć się w naukowca, czy nawet łowcę nagród. Wszystko to kwestia statku, którym sterujemy i oczywiście umiejętności, które rozwiniemy.
Jolo Wszechmogący
To, co urzekło mnie w EVE to poczucie kompletnej swobody. Od samego początku gry towarzyszy nam przeświadczenie, że możemy robić wszystko, co nam przyjdzie do głowy. Chcesz walczyć - nie ma sprawy. Chcesz handlować - nie ma problemu, wystarczy poobserwować rynek, znaleźć odpowiedni towar, kupić, a potem sprzedać z zyskiem w systemie gdzie mamy jego deficyt. Chcesz się zająć produkcją - rozwiń kilka umiejętności i już możesz przystępować do produkcji prostych przedmiotów. Chcesz być łowcą nagród, górnikiem, a może po prostu chcesz pozwiedzać świat robiąc przy okazji pieniądze parając się różnych zajęć? Nie ma problemu.
Jedynym ograniczeniem są finanse, które musisz zgromadzić, aby odpowiednio się wyposażyć i już możesz podbijać świat jako handlarz, górnik, pilot, naukowiec etc. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie istnieje w EVE uniwersalny scenariusz rozwoju postaci. Każdy z graczy gromadzi środki na swój sposób. Jeden wykonuje misje dla agentów inny kopie asteroidy, a jeszcze inny zajmuje się produkcją czy zbiera i odzyskuje złom ze statków po bitwach.
To my tworzymy tę grę
Ważnym aspektem EVE (co również odróżnia ją od większości MMO) jest fakt, że rynkiem i cenami sterują grający. A ściślej mówiąc to gracze ten rynek tworzą. Absolutnie wszystkie dostępne produkty na rynku są produkowane i sprzedawane przez ludzi. Nie spotkamy tu NPC-owych sklepów gdzie będziemy mogli kupić podstawowy choćby sprzęt. Każdy zakupiony przez nas przedmiot kupujemy od konkretnego gracza. Co z tego? - zapytacie. Otóż to, że rynek w EVE jest bardzo wiernym odbiciem pragnień i potrzeb społeczności grających. Tym samym wpływ na ceny ma nie, kto inny jak sam gracz. Jeśli nasycimy lokalny rynek jednym produktem to gwarantuję, że momentalnie zanotujemy spadek cen. Jeśli zaś uda się nam znaleźć na rynku niszę można to doskonale wykorzystać dyktując ceny aż do momentu kiedy konkurencja nie zorientuje się co jest grane.
Korporacje i społeczność
Bez wątpienia jedną z najsilniejszych stron EVE jest społeczność graczy. Jako, że jest to gra płatna jak i dość wymagająca (poziom komplikacji gry jest naprawdę wysoki) wpływa to na fakt, że średnia wieku graczy jest zdecydowanie bliżej 30-tki niż 15-tki. Odbija się to oczywiście na kulturze gry i poziomie społeczności graczy. Przez 2 miesiące gry nie spotkałem się z przypadkiem złośliwości, chamstwa czy tym podobnych zachowań! Wręcz przeciwnie. Większość graczy okazywała się niezwykle pomocna, życzliwa, wprost niesamowicie wyrozumiała i cierpliwa dla nowych graczy. Co bardziej szokujące - dokładnie tak samo zachowywali się gracze z Polski. Piszę to dlatego, że w wielu MMO Polacy słyną z chamstwa, złośliwości i oględnie mówiąc braku elementarnej kultury. W wypadku EVE "nasi" gracze wystawiają nam jak najlepszą opinię i uważam to za wielki plus EVE. Gracze skupiają się w korporacje i wspólnie pracując na ich rzecz. Jeśli będą w tym konsekwentni mogą nawet wybudować stację kosmiczną! Solidarność grających może również zaowocować kupnem wyjątkowo drogiego statku, na którego nie stać by było pojedynczego gracza.
W kupie raźniej (i bezpieczniej)
Współpraca w grze okazuje się w wielu przypadkach niezbędna. Najlepszy przykład tego zobaczyłem kiedy pewnego dnia z moją korporacją wybrałem się na "wykopki" bardzo drogiej rudy. Kopanie samodzielne zmusza gracza (szczególnie na początku kariery kiedy nie dysponuje dobrym statkiem) do monotonnych, cyklicznych podróży na linii pas asteroidów-stacja kosmiczna w celu zwożenia urobku - po prostu ogranicza nas pojemność ładowni naszego malutkiego (na początku) stateczku.
Równocześnie, kopanie samodzielne wystawia nas na ryzyko napadu przez piratów. Najzupełniej w świecie, statek dostosowany do kopania najczęściej nie jest równorzędnym przeciwnikiem dla statku typowo bojowego. Co do efektów takiego starcia pozostawiam je wyobraźni czytelników.
A jak wygląda kolektywne kopanie? Zupełnie inaczej. Z racji tego, że każdy z graczy przynależących do korporacji specjalizuje się w odmiennej dziedzinie. I tak na przykład, kiedy trzech graczy-górników kopie rudę, dwóch innych wykorzystując swojej statki transportowe o olbrzymich ładowniach zwozi urobek do stacji kosmicznej. Cały zaś proces wydobycia jest osłaniany przez dwa statki o profilu typowo myśliwskim, których zadaniem jest przechwytywanie wszelkich agresorów mogących zagrozić górnikom. Bezpieczniej, efektywniej, szybciej, a co najważniejsze - dużo sympatyczniej, bo przecież całemu procesowi towarzyszy zawsze ożywiona dyskusja na tematy wszelkie!
Samo się kręci
Ciekawym pomysłem w EVE odróżniającym ją od innych gier jest sposób rozwoju umiejętności. W tym przypadku nie ma możliwości "wyexpienia" postaci w przeciągu tygodnia grając po 24h na dobę. Dlaczego? Gdyż w EVE Online przyrost doświadczenia nie jest warunkowany naszą aktywnością w grze, ale upływającym czasem. Niezależnie od tego czy jesteśmy zalogowani i gramy, czy śpimy a nasz komputer jest wyłączony nasza postać cały czas się ewoluuje (jeśli tylko nie zapomnieliśmy grze wskazać którą z umiejętności ma rozwijać!) Świetnie - krzykną wszyscy - czyli tutaj rozwija się wszystko jeszcze szybciej niż w typowych MMO, nawet nie trzeba grać! Otóż nie.
O ile pierwsze poziomy większości umiejętności można opanować w ciągu kilku godzin, w późniejszym okresie gry opanowanie jednej tylko umiejętności może nam zająć nawet miesiąc!!! Czynnikiem hamującym rozwój jest również czasami koszt szkolenia (szczególnie na początku gry kiedy dysponujemy ograniczonymi funduszami, a nasze potrzeby są olbrzymie).
Jak odbija się ten system na grze? W moim przekonaniu - doskonale. Gracze kierujący postaciami rozwiniętymi są siłą rzeczy graczami o znaczącym stażu. Co za tym idzie, dysponują faktycznie sporym doświadczeniem wynikającym po prostu z długiego obcowania z EVE. Kolejną konsekwencją tego systemu jest brak pośpiechu wśród graczy. Ściślej mówiąc brak grupy graczy, którzy cały swój wysiłek poświęcają tylko i wyłącznie na jak najszybsze zdobywanie kolejnych poziomów kosztem interakcji z innymi grającymi. Możliwe, że właśnie dzięki temu bez najmniejszych problemów możemy liczyć na pomoc większości graczy i spokojne, cierpliwe wytłumaczenie nawet najbardziej zawiłych kwestii. W 90% przypadków, nie zawiedziemy się.
Gra dla dojrzałych?
Tytułem podsumowania wypada powiedzieć, że EVE Online jest produktem kierowanym do graczy starszych, bardziej statecznych. Nie znajdziemy tu hiperwidowiskowych, kolorowych, megadynamicznych akcji (choć i takie się zdarzają). Dostaniemy za to klimatyczny, niezwykle rozbudowany i szczegółowo dopracowany świat, którego mechanikę będziemy zgłębiać przez pierwsze miesiące gry. Otrzymamy grę, podczas której możemy spokojnie usiąść przy biurku, popijać kawę i w czasie lotu z jednego systemu do drugiego analizować niuanse zmian cen na rynku osłon, rakiet czy dopalaczy silników. Grę, która wielokrotnie zmusi nas do ostrego główkowania nad dalszym kierunkiem rozwoju naszej kariery, czy nowymi sposobami na zarobienie pieniędzy. I wreszcie, grę, która pomoże poznać nam ciekawych i kulturalnych ludzi oraz dostarczy nam olbrzymiej dawki emocji i satysfakcji. Czy nie tego właśnie szukamy w wirtualnych światach?