Duke Nukem Forever
Jest ktoś, kto się tego spodziewał? Idę o zakład, że nie. Chyba nawet najwytrwalsi fani Duke'a nie wierzyli, że opracowywana od 13 lat kontynuacja jego przygód w końcu trafi do sklepów. A tu niespodzianka!
Jeśli miałbym przybliżyć historię Duke Nukem Forever od samego początku prac nad grą, musiałbym spędzić nad tym prawdopodobnie kilka długich wieczorów. Ta produkcja powstawała i powstawała, i powstawała... Zmieniali się twórcy, zmieniały się silniki, zmieniały się pomysły. Ciągle wszystko krążyło jak w kalejdoskopie. W końcu usłyszeliśmy: "zawieszamy projekt, nie uda nam się go dokończyć". Wtedy zrozumieliśmy, że musimy o Duke'u zapomnieć. A kiedy już to do nas dotarło i się z tym pogodziliśmy, nagle - niczym grom z jasnego nieba - spadł na nas news od studia Gearbox, który brzmiał: "zamierzamy dokończyć Duke'a!".
No i chyba panom z Gearbox uda się ten cel zrealizować. Jeszcze nie mamy stuprocentowej pewności, jednakże niedawno, podczas konwentu PAX East, dowiedzieliśmy się, że prace nad grą zostały już niemal zakończone i że będziemy ją mogli kupić już w przyszłym roku. Nie "kiedyś tam w przyszłym roku", lecz "już na początku przyszłego roku". Niektóre źródła twierdzą, że premiera odbędzie się już w lutym! Come get some!
Można się cieszyć, skakać z radości i wznosić toasty za Księcia, lecz trzeba sobie przy tym zadać jedno pytanie, które może się w tym przypadku okazać kluczowe: "co zostało ze starego, dobrego Duke'a?". Postaram się przynajmniej częściowo na nie odpowiedzieć, podsumowując, czym Duke Nukem Forever jest na tę chwilę.
Na pewno wciąż jest klasycznym shooterem w konwencji pierwszoosobowej, pod tym względem nic się nie zmieniło. Nie zmienił się również główny bohater (nadal ma blond czuprynę, okulary przeciwsłoneczne na nosie i charakterystyczną koszulkę) ani jego wrogowie (po raz kolejny postrzelasz do najeżdżających na Ziemię, obrzydliwych kosmitów, chcących porwać apetyczne Ziemianki). Wielkich rewolucji nie dostrzeżesz także w arsenale - ten w większości będzie się składał z pukawek, którymi miałeś okazję postrzelać w Duke Nukem 3D, takich jak Shrinker, Devastator czy Pipebombs.
Co się w takim razie zmieniło? A może nic? Może Duke Nukem Forever to taki Duke Nukem 3D, tylko że z nową fabułą i lepszą grafiką? No nie, aż tak zachowawczo w stosunku do oryginału nie jest. Na pewno w chwili obecnej nie wiemy jeszcze o wielu zmianach, o których Gearbox powie zapewne podczas październikowej prezentacji (czyli lada moment), ale pewne jest, że doczekamy się przynajmniej kilku nowinek.
Póki co wiadomo na przykład, iż Gearbox ograniczyło udźwig Duke'a. Teraz nie będzie on mógł nosić przy sobie wszystkich broni, jakie tylko znajdzie - jednorazowo będzie mógł mieć przy sobie tylko dwie (już słyszę jęki zawodu...). W praktyce wygląda to tak, że jednym z buttonów zmieniasz broń z podstawowej na alternatywną i z powrotem. Na szczęście nie zaliczają się do nich ani miny, ani granaty, które są przypisane pod osobne guziki.
Duke Nukem Forever będzie pełen akcji w najczystszej możliwej postaci. Możesz się spodziewać strzelania, strzelania i jeszcze raz strzelania, ale... przyjdzie też czas na małą odmianę, np. w postaci jazdy pick-upem. W trakcie poruszania się pojazdem będziesz musiał potrącać wyskakujących wrogów, unikać pułapek i przeskakiwać nad przepaściami. Nie wiadomo, czy Gearbox szykuje jeszcze jakieś inne niespodzianki. Na pewno nowi twórcy Duke Nukem Forever przygotują parę "interaktywnych" fragmentów, w których będziesz mógł pociągnąć za spłuczkę w toalecie czy walnąć w maszynę z napojami, ale to już szczegół.
Nie chciałbym się wypowiadać na temat grafiki w Duke Nukem Forever, ponieważ Gearbox jest jeszcze przed planowaną na październik prezentacją. Ciężko powiedzieć, czy zafundowano Duke'owi jakąś kurację odmładzającą, czy pozwolono mu się zestarzeć i tylko przykryto jego niedoskonałą cerę makijażem. Przekonamy się o tym już wkrótce.
Mam nadzieję, że Gearbox pokaże w październiku nie tylko kilka ujęć z gry, lecz również opowie dokładnie o tym, co zmienili w Duke Nukem Forever i czego możemy się po nim spodziewać. Teraz produkcja ta jest dla mnie niewiadomą, która elektryzuje mnie głównie dlatego, że... w końcu to Duke, prawda?