Dlaczego nie ma już strzelanek w stylu Quake'a?
Shootery - podobnie jak inne gatunki gier wideo - nieustannie się zmieniają. Dlaczego w dzisiejszych czasach Quake 3 nie miałby większych szans na sukces? Pewna pani ma na to teorię.
W 1999 roku gra o największą stawkę w gatunku FPS-ów toczyła się pomiędzy Quake 3 a Unreal Tournament. W ubiegłym roku o prym w tej kategorii biły się Call of Duty: Modern Warfare 3 oraz Battlefield 3.
Nie da się ukryć, że obie produkcje były diametralnie różne. W pierwszej liczyły się umiejętności, a w drugiej królowała widowiskowość i filmowość. Z czego wywiodła się ta różnica?
Anne Blondel-Jouin, która pełni funkcję dyrektor zarządzającej Nadeo Live!, części studia Nadeo, twórców serii TrackMania oraz ShootMania, ma na to teorię. Nie do końca odkrywczą, ale całkiem prawdopodobne, że prawdziwą. Według niej, shootery zmieniły się, ponieważ producenci konsolowi zaczęli dorównywać do filmów.
Jak twierdzi, producenci gier na konsole zaczęli przedkładać fabułę oraz chęć tworzenia wysokobudżetowych superprodukcji, wypełnionych po brzegi różnego rodzaju "bajerami" (potrzebnymi, by powalczyć z konkurencją), nad rozgrywkę wymagającą od graczy prawdziwych umiejętności. "Tu już nie chodzi o umiejętności" - stwierdza Blondel-Jouin.
"Nie twierdzę, że nie musisz posiadać umiejętności, by grać w dzisiejsze gry, ale od pewnego czasu ich twórcy starali się konkurować z filmami, przez co musieli zacząć wkładać do nich całą masę fajnych rzeczy, wszystkie produkcyjne wartości, a z czasem to podejście zaczęło być coraz częściej stosowane. A konsole to umożliwiały" - oznajmia Blondel-Jouin.
A jaka jest wasza teoria na ten temat? Czy rzeczywiście shootery zaczęły stawać się coraz bardziej filmowe, ponieważ ich twórcy chcieli dorównać hollywodzkim superprodukcjom? Czy był to ich autorski pomysł, czy też może zwyczajna chęć zaspokojenia zmieniających się upodobań graczy?