Devil May Cry: Fani chcą wycofania gry ze sklepów
Jak widać niektórzy gracze po prostu nie radzą sobie z kontrolowaniem swojej natury. Zamiast wyrazić swoją opinię na forum i powstrzymać od niepotrzebnego szumu, wolą dawać upust swoim emocjom i dopuszczać do głosu swoje drugie wcielenie.
Wszyscy doskonale znamy historię niezadowolonych miłośników serii Devil May Cry, którym nie przypadło do gustu resetowanie serii przez Ninja Theory. Zdawało się, że wyrażane przez ich opinie, krytyka czy wreszcie nawoływania do bojkotu nowych przygód Dantego słychać było nawet w kosmosie. Ale czy miały one realne przełożenie na decyzję twórców DMC o wprowadzeniu ewentualnych zmian? Raczej nie, bo gra nadal posiada elementy, które nie podobają się pewnej grupie wielbicieli pogromcy demonów.
Oczywiście zgadzamy się z tym, że najnowsza część marki DMC może się komuś najzwyczajniej z wielu powodów nie podobać. Żaden problem, w końcu każdy ma prawo czuć się rozczarowany, a nawet trochę podenerwowany, kiedy dowiaduje się, że jego ulubiona gra nie będzie odpowiadała jego wymaganiom. Rzeczywiście, wszyscy mamy do tego prawo, bylebyśmy nie naruszali przy tym dwóch podstawowych zasad.
Po pierwsze, nie należy negatywnie oceniać danego tytułu za karę i na złość autorom, a po drugie, ważniejsze, nie zwracać się do głowy państwa z petycją o wycofanie gry ze sprzedaży. Tak postępują chyba tylko desperaci, którzy wyczerpując wszelkie możliwości, doprowadzeni do ostateczności, próbują w ten sposób zostać zauważeni. Chcecie się dowiedzieć, czego żądają "psychofani" serii DMC od Białego Domu? Czytajcie uważnie.
"Drogi Panie Obama: Jako konsumenci rynku gier wideo pragniemy poinformować o pewnej produkcji, która od kilku ostatnich miesięcy wywołuje sporo kontrowersji" - czytamy we wstępie petycji.
"Zatytułowana DMC: Devil May Cry gra jest projektem studia Ninja Theory i firmy Capcom. Wielu graczy zgodzi się z opinią, jakoby najnowsza odsłona serii DMC diametralnie różniła się od poprzednich części, co jest powodem rozczarowania ze strony niezadowolonych użytkowników" - kontynuują autorzy petycji.
"Nie chcemy, ani nie potrzebujemy, żeby nasza ulubiona seria poddana została marketingowemu restartowi. Wierzymy, że gra uzależniona od tego zabiegu jest naruszeniem naszych praw jako konsumentów i uważamy, iż ze względu na jej obraźliwy charakter należałoby wycofać ten produkt ze sprzedaży" - czytamy dalej.
"Prosimy, żeby kierując się swoim sercem, dokonał Pan decyzji, która zadowoli nas, graczy" - kończą autorzy petycji.
Nie wiemy jak wy, ale nam po przeczytaniu tego listu na myśl przychodzi tylko jedno - w dzisiejszych czasach nie moglibyśmy pełnić stanowiska politycznego. Nasza odpowiedź na dziecinne bzdury tego typu nie byłaby zbyt dyplomatyczna i pewnie zmieściła w jednym zdaniu...
A co wy sądzicie o tym? Jak odpowiedzielibyście grupce fanów domagającym się swoich "praw", będąc na miejscu prezydenta USA?