Code of Honor 3: Stan Nadzwyczajny

Nie da się ukryć, że kluczem do sukcesu danej gry jest stworzenie jej z myślą o konkretnej grupie odbiorców. Nierzadko zdarzały się sytuacje, w których otrzymywaliśmy produkt wysokiej jakości, ale nie do końca przemyślany - za łatwy dla doświadczonych graczy i za trudny dla zielonych.

Wbrew pozorom ciężko jest wypośrodkować kilka elementów rozgrywki w taki sposób, by zadowolić zarówno wymagających użytkowników, jak i tych, którzy dopiero raczkują. Dlatego też na rynku pojawiają się regularnie wysokobudżetowe strzelaniny, dedykowane graczom mającym na swoim koncie co najmniej kilka FPS-ów, a także tworzone niskim kosztem shootery, które gracz odpala po ciężkim dniu na kilkanaście minut, chcąc niezobowiązująco postrzelać sobie przed snem. Nie czeka on na efektowne przerywniki filmowe; nie chce, by gra ciągnęła się tygodniami; nie wymaga systemu ulepszenia broni, walki z bossami i wielu, wielu innych elementów. Po prostu bierze giwerę i niszczy wszystko, co stanie mu na drodze...

Reklama

Code of Honor 3: Stan nadzwyczajny jest (niemal) dokładnie taką produkcją. Jest to trzecia część tytułowej serii (po Łańcuchu Krytycznym z ubiegłego roku i Francuskiej Legii Cudzoziemskiej z 2007). Ponownie oferuje ona możliwość wcielenia się w rolę żołnierza, którego zadaniem tym razem jest odwiedzenie Francji, celem rozprawienia się z przebywającymi tam najemnikami, pracującymi dla ludzi dążących do upadku wspomnianego państwa. Rzecz jasna, mamy tutaj do czynienia ze strzelanką ukazaną z perspektywy oczu głównego bohatera.

Fabuła to pretekst

Scenariusz opisywanej produkcji ponownie nie zaskakuje i z pewnością jest porównywalny do filmu z najniższej półki, bowiem stanowi wyłącznie pretekst do eliminacji napotkanych przeciwników. Co prawda autorzy zdecydowali się zaimplementować kilka przerywników filmowych, wprowadzających nas w sytuację panującą na mapie, ale zamiast zaciekawić opowiadaną historią, umiejętnie zniechęcają do zapoznania się z nią. Po kilku cut-scenach po prostu przewijamy je, zabierając się do likwidacji wrogów. Twórcy starali się także ubarwić relacje panujące w zespole Legii Cudzoziemskiej, poprzez radiową komunikację głównego bohatera z agentką przekazującą najświeższe informacje na temat poczynań oponentów.

Code of Honor 3: Stan nadzwyczajny, podobnie jak poprzednie części, jest grą bardzo krótką. Na całość składa się zaledwie dziewięć etapów. Przebrnięcie przez każdy z nich zajmie mniej wprawionemu graczowi nieco więcej niż kilkanaście minut. Jak nietrudno policzyć, całość można ukończyć w jeden krótszy wieczór, nie wysilając szarych komórek. Na szczęście lokacje, które przyjdzie odwiedzić graczowi, są dość zróżnicowane. Mamy tutaj okupowaną przez najemników willę, stację kolejową, ulice miasta, biurowiec, parking i kilka innych. Generalnie, pociski z wrogami wymieniamy zarówno na otwartych przestrzeniach, jak i w zamkniętych budynkach, co oczywiście należy zaliczyć na plus.

Nowości

Po raz pierwszy w serii Code of Honor zaimplementowano system osłon. Wbrew pozorom nie jest on tak prosty, jakby się mogło pierwotnie wydawać - od samego początku ewidentnie widać, że jest on przemyślany, a jego autorzy poświęcili mu mnóstwo uwagi, choć niestety - popełnili kilka niewybaczalnych błędów. Gracz ma możliwość schowania się na przykład za samochodem. Wówczas ujrzy strzałkę informującą go, że może rozpocząć ostrzał - bohater w tym momencie dyskretnie wychyli się zza przeszkody i zacznie atakować nieprzyjaciela. Szkopuł w tym, że tak naprawdę korzystając z tego rozwiązania, tracimy wyłącznie pociski, bowiem żołnierz Legii Cudzoziemskiej strzela na oślep.

Muszę przyznać, że grając w Stan nadzwyczajny byłem bardzo pozytywnie zaskoczony inteligencją komputerowych przeciwników, którzy zachowują się, w większości sytuacji, racjonalnie i mądrze, reagując na wszystko, co dzieje się w danym etapie. Oponenci niejednokrotnie potrafili mnie zaskoczyć. Zdecydowanie ich największą zaletą jest chowanie się za przeszkodami i atakowanie wówczas, gdy gracz przeładowuje broń, ale zapomni się ukryć. Potrafią oni także zmienić miejsce położenia, nie widząc szans na wyjście bez szwanku z pojedynku. Innym razem są w stanie otoczyć gracza w taki sposób, by atakować go ze wszystkich stron. Jedynym mankamentem jest to, że bardzo rzadko uciekają przed granatami, które wydają się być najlepszym sposobem na ich skuteczną likwidację.

Do dyspozycji osoby zasiadającej przed komputerem oddano niezbyt pokaźny, aczkolwiek z pewnością skuteczny arsenał broni. Składa się on w głównej mierze z rozmaitych karabinów maszynowych. Nie zabrakło jednak strzelby oraz snajperki i jakże potrzebnych granatów. Warto zauważyć, że twórcy poszli nieco w stronę bardziej rozbudowanych strzelanek i zdecydowali się na umieszczenie w swojej grze systemu pozwalającego na ulepszanie giwer. Skorzystanie z niego nie wprowadza wielkich zmian w rozgrywce i nie jest wymagane do zaliczenia całej gry.

Jest dobrze, bo jest lepiej

W Code of Honor 3: Stan nadzwyczajny gra się całkiem przyjemnie, ponieważ rozgrywki nie ograniczono wyłącznie do eliminacji wrogów przy pomocy karabinów i eksploracji kolejnych lokacji. Umiejętnie wpleciono tutaj kilka fragmentów wymagających znalezienia karty pozwalającej na otwarcie zablokowanych drzwi, a także etapów, w których zajmujemy się rozbrajaniem bomby. Poza tym zdecydowano się także na sprawdzenie, jak gracz radzi sobie ze skradaniem - w jednym z końcowych poziomów musimy przedostać się przez biurowiec, pozostając niezauważonym.

Zakupiony przez CITY Interactive silnik graficzny Jupiter-EX ma już swoje lata. Po raz pierwszy wykorzystano go w grze F.E.A.R, która ujrzała światło dzienne w 2005 roku. Od tego czasu technologia zdecydowanie poszła do przodu - najnowsze engine'y oferują znacznie lepszą oprawę wizualną. Niemniej jednak, jak na produkcję z segmentu niskobudżetowego, Code of Honor 3: Stan nadzwyczajny wygląda dość solidnie. Modele przeciwników wykonano dokładnie oraz zadbano o wierne odwzorowanie poszczególnych rodzajów broni. Efektownie prezentują się także eksplozje, towarzyszące na przykład nieumiejętnej próbie rozbrojenia bomby.

Oprócz grafiki w Code of Honor 3: Stan nadzwyczajny dostępny jest w miarę zaawansowany model fizyczny. Zdecydowanie najlepiej prezentuje się on wówczas, gdy walczymy z przeciwnikami w biurowcu, ponieważ w nim umieszczono kolumny, które niszczą się od pocisków. Poza tym mamy tutaj interakcję z otoczeniem, polegającą na możliwości przesuwania przedmiotów leżących na podłodze.

Podczas rozgrywki z głośników dobiegają klimatyczne utwory, dzięki którym nierzadko możemy poznać, że wybiliśmy już wszystkich wrogów na mapie i możemy ruszać dalej - dostosowują się one bowiem do tego, co aktualnie widać na ekranie. Trzeba przyznać, że autor soundtracku wykonał kawał solidnej pracy.

Dobra gra

Code of Honor 3: Stan nadzwyczajny to niewątpliwie ukłon w stronę segmentu casual, o czym wspomniałem na samym początku. Niemniej jednak jest to pierwsza strzelanka od CITY Interactive, która oferuje coś więcej, niż jedynie bezsensowną eksterminację wrogów. Wyżej opisany system zasłon, zdecydowanie ulepszona sztuczna inteligencja, bardzo dobra fizyka, grafika sprawiająca wrażenie, że z Jupiter-EX nie da się nic więcej wycisnąć - to argumenty, które przemawiają za tym, by postrzegać CoH 3 jako grę, która nieśmiało wykracza poza próg budżetowek. Poza tym w założeniu twórców tak właśnie miało być - nie bez powodu ustalili oni jej cenę na poziomie niespełna 50 zł, podczas gdy poprzedniczki kosztowały 20 złotych.

Reasumując: opisywany tytuł zdecydowanie można polecić fanom gatunku, którzy nie oczekują skomplikowanej rozgrywki, lecz nieco bardziej rozbudowanej produkcji casualowej. Jednak z drugiej strony kwota, jaką życzy sobie wydawca, nie kalkuluje się, biorąc pod uwagę czas rozgrywki.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: rozgrywki | honor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy