Bulletsorm został sklasyfikowany
Coraz bliżej premiery Bulletstorma, więc amerykańska agencja przyznająca klasyfikacje grom, miała już okazję nadać rating tej produkcji warszawskiego People Can Fly.
Niespodzianek nie ma - "krew, flaki, intensywna przemoc, częściowa nagość, wulgarny język, spożywanie alkoholu oraz dialogi pełne dowcipów na temat aktów seksualnych, chorób wenerycznych oraz uprawiania seksu z matką".
W swoim ratingu Bulletstorma, agencja ESRB nie owija w bawełnę:
"To FPS, w którym gracze wcielają się w kosmicznego pirata, który musi uciec z planety zamieszkałej przez mutantów-kanibali. Gracze wykorzystują futurystyczne karabiny maszynowe, strzelby, rewolwery, karabiny szturmowe by wykonywać przesadzone zabójstwa, które rozczłonkowują przeciwników i ucinają im głowy. Ranni wrogowie tryskają wielkimi fontannami krwi, które plamią ściany i otoczenie. Specjalne trafienia to przykłady najbardziej brutalnej przemocy: przeciwnicy mogą rozpaść się na kawałki, nadziać na kolce, dać się wwiercić w ścianę. Podczas gry, gracze mogą konsumować alkohol i wtedy strzelać do przeciwników, by zaliczyć tzw. Upojony Skillshot, ekran w czasie tych sekwencji jest zamazany. Dialogi pełne są dowcipów na temat aktów seksualnych, chorób wenerycznych oraz uprawiania seksu z matką (np. "Zdaje się, że wiem już, dlaczego twoja stara ma kłopoty z siadaniem"). Seksualne podteksty pojawiają się również w nazwa Skillshotów (np. Wejście od tyłu, Drilldo, Klub Mile High). Jeden ze Skillshotów (o nazwie Fire in the Hole) pozwala strzelić przeciwników w obnażone pośladki. Słowa takie jak "f**k," "sh*t," "p*ssy" i "c*ck" pojawiają się w dialogach"."
Czyli jest dokładnie tak, jak się tego spodziewaliśmy.
Z innych newsów na temat Bulletstorma - pojawił się nowy trailer gry, pierwszy z serii tzw. Bulletpointów, krótkich historyjek z udziałem tuzów Epic Games. W pierwszej z nich Mike Capps, prezes firmy, zastanawia się (pod prysznicem), "co ma w głowie przeciwnik, którego zrzucam z dachu". Odpowiedź: "Zależy od tego, na co upadnie". Bua-bua-buahahahahahaha! Czy może jednak nie?