Bullestorm

Polski Painkiller zrobił furorę na całym świecie - od Stanów Zjednoczonych po Koreę, w których był jedną z gwiazd e-sportowych turniejów. Nic dziwnego, że warszawski zespół People Can Fly dostrzegli najwięksi. Rodzime studio zostało wykupione przez Epic Games (Unreal, Gears of War) i zaangażowane do prac nad...

...projektem, którym zainteresował się największy z największych - Electronic Arts. A skoro tak, to prawdopodobnie otrzymamy po raz kolejny przebój przez wielkie "P" prosto znad Wisły.

Pomimo że Bulletstorm ogłoszono raptem kilka tygodni temu i że sama gra ukaże się dopiero w przyszłym roku, to wiemy na jej temat całkiem sporo. Zaskakująco dużo powiedziano na temat fabuły. W produkcji tej wcielimy się w niejakiego Graysona Hunta, osiłka, awanturnika, dawnego członka oddziału Dead Echo. Trafimy do XXVI wieku, do odległej galaktyki (nie, nie tej z Darthem Vaderem i Hanem Solo), w której rządzi wielkie mocarstwo - Konfederacja Planet. Na jego czele stoi charyzmatyczny generał Serrano.

Reklama

Graysona poznamy w momencie, kiedy otrzyma wraz z kompanami z Dead Echo zadanie przechwycenia ogromnego drapacza chmur. Rzekomo przebywa w nim mężczyzna odpowiedzialny za śmierć tysięcy ludzi. Niestety w trakcie misji wydarzy się coś nieoczekiwanego - okaże się, że ów mężczyzna jest tak naprawdę niewinny, a za całe zło odpowiada Serrano. Kiedy bohater się o tym dowie, odmówi wykonania rozkazu, a potem stanie się to, czego każdy na jego miejscu by się spodziewał - zostanie wydalony z jednostki i stanie się wrogiem numer jeden w galaktyce.

Przez kolejne dziesięć lat Grayson zmieni się nie do poznania. Przejdzie metamorfozę z zadbanego komandosa w nieogolonego awanturnika, zanurzonego po uszy w butelce z alkoholem, posiadającego na co dzień dość nietypowe hobby - napadanie i łupienie statków Konfederacji. To - krótko mówiąc - pirat przyszłości.

Ostatecznie Grayson trafi wraz z kompanem, cyborgiem Ishi Sato, na planetę Stygia. Kiedyś było to popularne w galaktyce, luksusowe centrum rozrywki, ale obecnie jest ona domem dla zmutowanych roślin, lubujących się w wyjadaniu resztek mieszkańców. W tym jakże rozwiniętym ekosystemie rozegra się akcja Bulletstorm.

Scenariusz prezentuje się całkiem ciekawie, trzeba przyznać. Taki stan rzeczy ma jednak jasną przyczynę - do prac nad fabułą zaangażowano Ricka Remedera, twórcę komiksów, który pracował z Electronic Arts przy Dead Space. Jeśli podobną jakość odnajdziemy w Bulletstorm, to podpisujemy się pod tym rękami i nogami.

Jednak to nie opowieść będzie w Bulletstorm grała pierwsze skrzypce. Choć brzmi ona ciekawie, to w gruncie rzeczy w tej produkcji najważniejsze będą trzy rzeczy: akcja, akcja i... akcja. People Can Fly robi to, co potrafi najlepiej - shooter FPP, w którym myślenie spycha się na dalszy plan, a refleks i precyzję w celowaniu do przeciwników dodatkowo premiuje.

Znaczenie tytułu (Bulletstorm = grad pocisków) wskazywałoby, że w grze zajmiemy się przede wszystkim strzelaniem. Owszem, zajmie nam ono jakieś 50% czasu. A co z drugą połową? Przez ten czas będziemy trzaskać przeciwników specjalną bronią Graysona - energetycznym batem. Za jego pomocą będziemy mogli łapać wrogów, rzucać nimi o ściany czy wystrzeliwać w powietrze. A jak już danego osobnika odpowiednio zmiękczymy, wystarczy strzał. I po sprawie.

Jeśli idzie o bardziej klasyczne typy broni, powinniśmy być zadowoleni. W Bulletstorm pojawią się pistolety, strzelby, karabiny i pukawki, których nie widzieliśmy do tej pory nigdzie - na przykład Flail Gun, strzelający granatami połączonymi łańcuchem, któremu można związać nogi czy przykuć do któregoś elementu otoczenia, a następnie zdetonować (albo poczekać, aż do detonacji dojdzie samoczynnie).

Za strzelanie do przeciwników będziemy punktowani. Za niezbyt wymyślne trafienia otrzymamy marne 10 punktów, ale już w razie headshota na nasze konto trafi ich aż 50. Podobnie za rozerwanie gardła czy wrzucenie jegomościa na kaktus. Za zdobyte punkty zmodyfikujemy broń (tę standardową lub energetyczny bat) bądź kupimy dodatkową amunicję.

W Bulletstorm pojawi się kampania dla pojedynczego gracza oraz multiplayer. Niestety prawdopodobnie nie otrzymamy możliwości zabawy w trybie kooperacji - autorzy uważają, że akurat w tej grze byłby on trudny i niezbyt praktyczny.

Bulletstorm na zaprezentowanych do tej pory screenshotach prezentuje się bardzo okazale. Gra oparta jest na Unreal Engine 3 (silniku autorstwa Epic Games), co rodzime studio wykorzystuje jak tylko się da.

W Bulletstorm zagramy dopiero w przyszłym roku. W kategorii gier akcji jest to z pewnością jedna z najbardziej oczekiwanych produkcji (tym bardziej się cieszymy, że tworzą ją Polacy). Już teraz posiadacze pecetów, X360 i PS3 mogą ładować magazynki.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: studio | people
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy