Botanicula

Machinarium i Samorost na stałe zapisały się w kategorii najbardziej nieszablonowych przygodówek. Czy dołączy do nich trzecia gra Czechów z Amanita Design?

Jeśli chodzi o nieszablonowość, to z pewnością tak. Botanicula - bo taki tytuł nosi nowy projekt czeskiej Amanity - nie ma (prawie) fabuły ani nawet dialogów, nie ma rozbudowanego interfejsu, nie ma żadnych wymyślnych rozwiązań. To uproszczona do granic możliwości przygodówka, która o serca graczy walczy przede wszystkim oprawą. Niecodzienną, pomysłową, relaksującą. Przygoda zaserwowana przez Amanitę to przeżycie niemalże duchowe.

Botanicula opowiada historię pięciu zabawnych leśnych stworzeń: Pana Piórko, Pana Gałązki, Pana Makówki, Pana Lampiona oraz Pani Pieczarki. Ta piątka śmiałków udaje się w podróż po drzewie (tak, po drzewie), które zaatakowały złe, pająkopodobne szkodniki, wysysające z niego życiodajne soki. I na tym zasadniczo opowieść się kończy. To, co czeka nas później, to zlepek przypadkowych spotkań z mieszkańcami drzewa i rozwiązywanie łamigłówek, w których musimy wykorzystywać odmienne zdolności poszczególnych członków zespołu.

Reklama

Obsługa gry jest banalna. Botanicula to stuprocentowe point'n'click. Wszystkie czynności wykonujemy, klikając albo na różnych elementach otoczenia, albo na samych bohaterach. Nie ma tu ekranów dialogowych (są za to chmurki przedstawiające różne sytuacje) czy ekwipunku. Jest tylko mapa, narysowana na oglądanym pod słońce liściu. No i karty mieszkańców drzewa, które zbieramy po drodze. Tutejsza prostota ma jednak swój urok. Gdybyśmy panowie z Amanity przesadzili i rozbudowaliby grę, zatraciłaby ona swój niepowtarzalny charakter. To nie jest typowa przygodówka, tylko rozczulająca podróż, którą często przede wszystkim się ogląda i której się słucha.

Cała zabawa w Botaniculi skupia się wokół rozwiązywania zagadek - polegających na klikaniu, zdobywaniu przedmiotów i spotykaniu postaci - oraz zwiedzania kolejnych gałęzi drzewa. Wiem, to banalne, ale tu samo chodzenie i klikanie, by zobaczyć kolejną zabawną i ładnie zrealizowaną scenkę, sprawia mnóstwo radości. Gra jest przeurocza niczym spacerujące po trawie jeże i prześliczna jak wiosenne, pączkujące drzewa. Amanita nie siliła się na żadne wizualne wodotryski, bo zabrakłoby na nie budżetu. Zamiast tego oglądamy cudnie zaprojektowane (z zastosowaniem zieleni, brązów i bieli) i klimatyczne lokacje. Osobliwy klimat botanicznej przygody podkreśla wspaniała ścieżka dźwiękowa, przygotowana przez czeski zespół DVA. Grafika i muzyka stanowią jeden z najważniejszych elementów Botaniculi.

Nowa gra Amanity - podobnie jak Machinarium i Samorost zresztą - nie każdemu przypadnie do gustu. Dojrzali gracze, wymagający rozbudowanych fabuł i zaawansowanych mechanizmów, uznają ją pewnie za zbyt prostą i infantylną. Spodoba się za to tym, którzy potrafią docenić niepowtarzalną estetykę i którzy szukają przed komputerem chwili relaksu. Te dwie rzeczy Botanicula gwarantuje. I nie wymaga od gracza niczego ponad umiejętność obsługi myszki. Dzięki temu może w nią zagrać nawet twój dziadek.

Plusy:

+ każdy może w nią zagrać (dosłownie)

+ zabawni bohaterowie

+ tak ładnie zrealizowana, że aż chce się klikać

+ urokliwa oprawa

Minusy:

- dla niektórych będzie prosta i infantylna

- ograniczona do minimum fabuła

Dead Space 3: Nowe, niepotwierdzone informacje

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy