Binary Domain

Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby nagle świat zalała fala robotów, które same by nie wiedziały o tym, że są robotami? Taką wersję niedalekiej przyszłości postanowili przedstawić twórcy z Yakuza Studio.

Jak można się domyślić po nazwie, zespół ten do tej pory odpowiedzialny był głównie za serię Yakuza. W końcu jego członkowie dostali do opracowania zupełnie nowy projekt - Binary Domain. Przy jego tworzeniu wykazali się pomysłowością. Przyznam, że dawno nie grałem w shooter o tak ciekawej i dającej do myślenia fabule. Poza tym w grze znalazło się kilka świeżych rozwiązań, które wyróżniają Binary Domain na tle rozlicznych strzelanek. W marcu przekonali się o tym już posiadacze konsol, a teraz mogą je sprawdzić także pecetowcy.

Binary Domain przenosi nas do 2080 roku. Autorzy przedstawili wersję przyszłości, w której na ulicach miast zaczynają pojawiać się roboty. Problem w tym, że części z nich nie da się odróżnić od ludzi. Ba, one same nie wiedzą o tym, że zostały stworzone w laboratoriach. Cała sytuacja stanowi naruszenie międzynarodowego prawa i budzi niepokój. Aby ją wyjaśnić i zaradzić dalszej produkcji nieróżniących się od homo sapiens robotów, do akcji wkracza wyspecjalizowany oddział Rust. W jego skład wchodzi główny bohater gry, Dan, a także bohater numer dwa, imieniem Bo. Poza tym w naszych działaniach uczestniczą także inni żołnierze, wraz z którymi ramię w ramię toczymy walki z blaszakami.

Reklama

Jeśli chodzi o styl rozgrywki, Binary Domain przypomina Gears of War. W strzelaninach uczestniczymy głównie, chowając się za różnego rodzaju osłonami. "Przyklejamy się" to do ściany, to do jakiejś kolumny i wychylamy się raz po raz, by oddać kilka strzałów w stronę wrogów. Bohater jest elastyczny - potrafi nie tylko się kryć, ale także kucać czy przeskakiwać przez niskie przeszkody (co raczej nie powinno nikogo dziwić). Akcję obserwujemy naturalnie z perspektywy trzeciej osoby. Pod tym względem Binary Domain ani trochę nie zaskakuje. W grze wiele jest emocjonujących fragmentów, trudnych i żmudnych pojedynków z bossami, a także oskryptowanych cutscenek.

Scenariusz, który zaczyna się świetnie i wydaje się być silną bazą do opracowania epickich przeżyć, został udziwniony przez niezrozumiałe dla zachodniego gracza chwyty. Historia jest momentami poważna, a momentami robi się wręcz infantylna. Jeśli graliście w japońskie przeboje pokroju Final Fantasy, będziecie do tego przyzwyczajeni, ale ci pozostali mogą się zdziwić, gdy w trakcie akcji jeden z członków oddziału pobiegnie z pilną potrzebą do toalety. W porządku, to dla niektórych może być - w pewnym sensie - epickie przeżycie, ale dla wielu graczy z Zachodu będzie trudne do przełknięcia. No, ale zawsze to jakiś wyróżnik.

Kolejnym wyróżnikiem, zdecydowanie mniej kontrowersyjnym, są rozmowy z członkami oddziału, dzięki którym budujemy wśród nich zaufanie. Nie są to żadne ważne dyskusje, tylko zwykłe pogaduchy, czasem o zupełnie ważkich sprawach. Niemniej warto brać w nich udział. Jeśli nasi koledzy nie będą nam ufać, nie będą słuchać poleceń, które będziemy im wydawać podczas akcji. Ciekawie pomyślane. Co więcej, w rozmowach możemy uczestniczyć, przemawiając osobiście do mikrofonu. W ten sposób można także kierować zespołem.

Następnym ciekawym rozwiązaniem (choć już nie tak innowacyjnym, jak rozmowy z ekipą) w Binary Domain jest punktowanie naszych poczynań w trakcie strzelanin. Nasze strzały są przeliczane na kredyty, za które później możemy modyfikować broń oraz wszczepiać sobie chipy, np. zwiększające ilość zdrowia bohatera. Nanomodyfikacji nie możemy dokonywać do woli. Jesteśmy ograniczeni prostokątem o wymiarach trzy na dwa pola, a każdy chip ma określony rozmiar i kształt. Musimy więc kombinować.

Binary Domain wygląda bardzo dobrze i tak też działa. Twórcom udało się ustrzec błędów podczas przenoszenia gry z konsol na pecety, dzięki czemu możemy się cieszyć płynną animacją. Podczas zabawy docenicie realistyczne poruszanie się bohaterów, ich dopracowaną mimikę, a także kilka fajnych, dobrze zaimplementowanych efektów, takich jak motion blur.

Nie da się ukryć, że Binary Domain to gra ciekawa i wybijająca się kilkoma ciekawymi pomysłami. Nie wszystkim przypadną do gustu japońskie naleciałości w postaci absurdalnych momentami sytuacji, ale znajdą się pewnie też tacy, którzy będą nimi zachwyceni. Bez wątpienia warto spróbować.

Plusy:

+ ciekawa fabuła

+ widowiskowa rozgrywka

+ system zaufania

+ modyfikacje postaci i broni

Minusy:

- miejscami dziwaczna

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy