Assassin's Creed Revelations - beta test

Nowy Assassin's Creed = nowa kampania, nowe miejsce akcji i teoretycznie nowy multiplayer. Czy aby na pewno jest on taki nowy, czy może raczej mamy do czynienia z odgrzewanym kebabem, przekonaliśmy się podczas zamkniętych beta testów.

Ubisoft już na samym wstępie zapowiadał w multiplayerze Assassin's Creed: Revelations liczne zmiany. Miały to być jednak zmiany bardziej ewolucyjne niż rewolucyjne. I tak też jest w rzeczywistości - opcja wieloosobowa w nowym Assassinie została wzbogacona o nowe tryby rozgrywki czy nowe postacie do wyboru, jednak nie należy się spodziewać zmian o 180 stopni. To po prostu rozwinięte multi znanego z Assassin's Creed: Brotherhood.

Pierwszą rzeczą, o której należy wspomnieć, jest zmiana miejsca akcji. Jak pewnie wiesz, tym razem historia opowiedziana w grze przenosi nas do Konstantynopola. A skoro toczy się tam fabuła, to rozgrywa się tam także multiplayer. W becie mogliśmy się pobawić na trzech mapach: na terenie rycerskiego szpitala, w Antiochii oraz w Galacie. W pełnej wersji naturalnie będzie ich więcej.

Reklama

Multiplayer w Assassin's Creed: Revelations ma być bliżej związany z fabułą kampanii singlowej (która, notabene, zwieńczy trylogię o dzielnym Ezio Auditore da Firenze). Ów związek będzie się jednak ograniczał do faktu, że w opcji wieloosobowej wcielimy się w agenta Abstergo, który, zdobywając punkty doświadczenia i rozwijając się, będzie także zdobywał wiedzę na temat korporacji, dla której pracuje.

Skończmy już jednak z fabułą, która przecież w trybie wieloosobowym pełni marginalną rolę. Tutaj liczy się przede wszystkim dobra zabawa, a tę mają nam zapewnić m.in. nowe tryby rozgrywki. W becie sprawdziliśmy dwa z nich - pierwszy to swojsko brzmiący Deathmatch, a drugi to już nieco bardziej enigmatycznie nazwany Artifact Assault.

Deathmatch, jak to deathmach, polega na wzajemnym eliminowaniu się graczy. Po prostu, bez żadnych koncepcyjnych zakrętasów. Cały czas masz wyznaczony cel, który musisz zabić, ale także grupę prześladowców na ogonie. Przy okazji nie możesz korzystać z kompasu, nie ma też możliwości wykonywania pościgów. Tryb Deathmatch został doszlifowany i udoskonalony, tak więc przyjemność płynąca z gry jest jeszcze większa niż w pierwowzorze znanym z Assassin's Creed: Brotherhood.

Z kolei Artifact Assault to nic innego, jak tematyczne Capture the Flag. Gracze dzielą się na dwie grupy, które trafiają do swoich obozów. Obie mają taki sam cel - wtargnąć do obozu wroga, wykraść jego artefakt i dostarczyć go do swojego. Będąc na swoim terenie, jesteś prześladowcą, ale gdy wkroczysz na terytorium wroga, momentalnie stajesz się celem.

Wśród dostępnych opcji zabawy znalazły się jeszcze wspomniany Wanted oraz drugi z trybów znanych z Assassin's Creed: Brotherhood - Manhunt.

To tyle, jeśli chodzi o teorię. Przejdźmy do praktyki. Obydwa nowe tryby zabawy nie są ani trochę odkrywcze, ale nie zmienia to faktu, że w obu bawiłem się bardzo dobrze. To chyba przez to, że mechanika trochę się zmieniła. Stała się bardziej taktyczna, zmuszająca do myślenia. Widać to szczególnie w Artifact Assault, w którym, chcąc wygrać, każda z drużyn musi ze sobą współpracować. Nie obyło się bez błędów, takich jak np. przydługie animacje zabójstw (obserwując, jak nasz asasyn zabija drugiego, możemy sami ponieść śmierć z zaskoczenia), ale to w końcu beta. Ta i inne niedoróbki powinny zostać zlikwidowane.

Nasze możliwości taktyczne zostały poszerzone także dzięki wprowadzeniu nowych umiejętności. W becie pojawiły się dwie absolutne nowości - Tripwire Bomb (petarda, która wybucha, gdy przeciwnik na niej stanie) oraz Closure (natychmiast zostają zamknięte wszystkie bramy wokół nas, co pozwala nam schwytać przeciwnika w pułapkę). Pozostały też stare zdolności, takie jak choćby Disguise (nasz bohater zmienia na pewien czas wygląd) albo Smoke Bomb (nic innego, jak bomba dymna).

W multiplayerze pojawiło się też kilka nowych postaci. W sumie w becie znalazło się ich dziewięć, m.in. Bombardier, Strażnik czy Czempion. W pełnej wersji będzie jeszcze więcej. Wiadomosć ta ucieszy jednak tylko estetów, bowiem różnią się one praktycznie tylko wizualnie. Co prawda każda z nich korzysta z innego rodzaju broni, ale nie ma to żadnego wpływu na rozgrywkę. Trochę szkoda.

Ostatnia z nowości, o których warto wspomnieć, to niedostępne wcześniej atuty, serie oraz premie za porażki. W becie znalazły się po cztery każdego rodzaju, w tym stare i nowe, takie jak Vision Loss Bonus (możesz zobaczyć, gdzie znajdują się cele, których nie widzisz naocznie) czy Hot Pursuit Perk (twoja prędkość wzrasta podczas gonitwy za celem, a do tego wskaźnik zbliżenia wolniej się opróżnia). Już podczas zabawy w Assassin's Creed: Brotherhood uznałem ten element za bardzo dobrze pomyślany, a teraz, ze względu na większe bogactwo perków i serii, podoba mi się jeszcze bardziej.

Owszem, multiplayer w Assassin's Creed: Revelations jest lepszy od tego, który przedstawiono nam w Assassin's Creed: Brotherhood, ale nieznacznie. Jeśli zmiany, które wprowadzono, miały sprawić, że nie oderwiemy się od konsoli, to się to nie udało. Być może dlatego, że jest ich niewystarczająco dużo?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama