Assassin's Creed III: Już graliśmy!
Assassin's Creed to jedna z najpopularniejszych serii w świecie gier, a najnowsza jej część jest przez wielu uważana za najgorętszą premierę tego roku.
Dzięki UbiSoft mogliśmy pograć w nią już teraz, przy okazji przekonując się, jak wiernie oddano w niej rzeczywistość.
Kluczem do sukcesu było od samego początku połączenie działającego na wyobraźnię tematu - odwiecznej walki Bractwa Assassynów z Templariuszami - ze świetnie oddanymi realiami historycznymi, pozostawienie graczowi ogromnej swobody działania, a także uzbrojenie go w ukryte ostrza, zdolność wtapiania się w tłum oraz niesamowitą zręczność, dzięki czemu żaden cel, nieważne jak potężny i gdzie się ukrywający, nie miał najmniejszych szans. Jego, najczęściej bardzo widowiskowa, śmierć była tylko kwestią czasu.
W pierwszej części akcja rozgrywała się w Ziemi Świętej, w czasach Trzeciej Krucjaty, w drugiej - w piętnastowiecznej Italii. To jednak nie wszystko. Dochodzi jeszcze wątek współczesny. Wszystkie części spaja postać żyjącego w XXI wieku potomka Assassinów, Desmonda, oraz maszyna zwana Animus, pozwalająca sięgać do ukrytej w genach pamięci przodków. To właśnie dzięki niej w trzeciej części gracz przeniesie się w czasy wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych.
W Assassin's Creed III głównym bohaterem będzie Indianin z plemienia Mohawków, a do dyspozycji gracza jest ogromny teren na wschodnim wybrzeżu USA, obejmujący między innymi wiernie oddane Nowy Jork i Boston. Będzie można także przemierzać ogromne tereny Pogranicza, polując na zwierzynę czy szukając skarbów. Główny cel to jednak, jak zwykle, odwieczna walka z Templariuszami, którzy tym razem sprzymierzyli się z Brytyjczykami. Dzięki temu gracz weźmie udział w najważniejszych wydarzeniach wojny o niepodległość, pomagając własnymi rękoma w wyrzucaniu skrzyń z herbatą do wody w Bostonie, walcząc przeciw Czerwonym Kurtkom o Bunker Hill i pod Lexington, czy biorąc udział w bitwie morskiej w zatoce Chesapeake.
Walki morskie to jedna z największych zmian w serii. Kariera Wilka Morskiego i Zabójcy to wprawdzie dwa całkowicie różne światy, ale taka odmiana ma swój urok. Tym bardziej, że - podobnie jak reszta gry - sekwencje bitew morskich utrzymują bardzo dobre tempo i świetnie wyglądają. Do tego są mocno opcjonalne, choć niezbędne, by na przykład zdobyć zaginiony skarb.
Wróćmy jednak na ląd. Jak wspomniano, tym razem kierujemy wojownikiem Mohawków. To, że ma moc w rękach i nogach, zdradza nawet jego chód i ciężka peleryna, a dowodzi tego pierwszy trup z tomahawkiem w czerepie. Z początku system walki przez konieczność częstego korzystania z uników może się wydawać dość trudny, ale gdy już wyczuje się jego rytm - o, to jest świetne! Do tego stopnia, że gdy tylko pozostanie niezauważonym nie było obowiązkowe, z radością z tego rezygnowałem.
Rytm, różnorodność i szczegółowość animacji oraz ich soczystość są wręcz genialne! Mimo to pozostawanie niezauważonym jest nadal w cenie. Raz, że daje wcale nie mniej satysfakcji, gracz dysponuje bowiem wieloma sposobami na kreatywne pozbycie się wrogów bez wzbudzania alarmu, a dwa - mocno zachęcają to tego cele poboczne w stylu "nie daj się zauważyć".
Assassins Creed III wykorzystuje nowy silnik graficzny. I choć można do stwierdzeń "to nowa generacja AC" podchodzić ze sporą rezerwą, od pierwszych chwil widać, że z obecnej generacji konsol wyciśnięto ostatnie soki. Szczegółowość postaci, płynność ruchów, swoboda - to wszystko stoi na najwyższym poziomie. Świetnie wychodzi także porównanie rzeczywistych lokacji z ich odwzorowaniem w grze, choć równie dobrze wyglądają także obiekty, które istnieją jedynie w wyobraźni twórców.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze rozbudowana rozgrywka sieciowa, pokazywana zresztą publicznie po raz pierwszy dopiero teraz. W pełnej wersji dostępnych będzie aż 8 różnych trybów, z których zaprezentowano dwa.
Pierwszy polega na zdobywaniu i utrzymywaniu kontroli nad punktami kontrolnymi. Biorą w nim udział dwie drużyny po 4 graczy, ale na mapie pełno jest także kierowanych przez sztuczną inteligencję postaci postronnych. Cała zabawa polega na wtopieniu się w tłum i zabijaniu tylko innych Assassinów, których rozpoznać można jednak tylko po zachowaniu.
Kryć nie trzeba się natomiast w drugim z trybów, "Wolfpack", w którym czterech działających razem zabójców musi wyeliminować kolejnych, podzielonych na fale wrogów. Tutaj trzeba być w ciągłym biegu, na wykonanie następnego zadania jest tylko kilkanaście sekund! Ale żeby nie było nudno, dodatkowo premiowane są zabójstwa wykonywane synchronicznie, wykonywane w więcej osób.
Co ważne, w multi dostępnych będzie 16 osobnych postaci (w tym kobiety, a nawet Brytyjczycy). Do tego swoją postać można będzie dowolnie skonfigurować, wybierając spośród kilkudziesięciu zdolności specjalnych i ponad setki dostępnych rodzajów uzbrojenia. Zmieniać można także wygląd, np. wybierając jeden ze 100 kostiumów przygotowanych dla każdej z postaci. Postacie zdobywają również poziomy doświadczenia. W sumie jest aż 50 zwykłych i dodatkowo 50 poziomów prestiżowych! W skrócie - ogrom!
A to oznacza jedno: obietnice, że trójka to "nowa generacja" nie są wcale przesadzone. Ba, na podstawie kilku godzin spędzonych na grze śmiało mogę powiedzieć, że to także jeden z murowanych kandydatów do gry roku. I to nie tylko z punktu widzenia fanów poprzednich części.