Angry Birds

Dopiero co miesiąc temu pisaliśmy o największym fenomenie wśród mobilnych gier, a ten trafił na PC i PS3. Trochę bocznymi drzwiami...

O ile wersja konsolowa dystrybuowana jest klasycznie przez PS Store'a, to już legalnie na komputerze można grać tylko dzięki skorzystaniu z AppUp - serwisu stworzonego przez Intela, mającego na celu zarobić na małych grach "przeznaczonych" na netbooki. Potentat rynku procesorów uznał widocznie, że w takim sposobie dystrybucji jest przyszłość i warto część tortu wziąć dla siebie.

Biznes jest biznes

W praktyce szanse na sukces tej inicjatywy oceniam niezbyt wysoko. PC - jako jedna z ostatnich platform cieszących się otwartą architekturą, dzięki której każdy może tworzyć na nią bez pytania nikogo o zgodę - nie potrzebuje kolejnego serwisu typu Steam, tyle że ograniczonego do casualowych gier. Zwłaszcza gdy za coś, co powinno być zrobione we Flashu i udostępnione za darmo, trzeba płacić pięć dolarów.

Reklama

No właśnie - pozwoliłem sobie na trochę biznesowego wymądrzania się tylko ze względu na to, że recenzję Wściekłych Ptaków można by zamknąć właściwie w jednym zdaniu. To oczywiście bardzo przyjemna produkcja, gdy się zabija nią czas w autobusie, grając na iPodzie lub smartfonie z Androidem. Na stacjonarnym pececie również jest miło, ale raczej w kilkuminutowych dawkach, traktowanych jako przerwa między poważniejszymi zajęciami. Przy czym znów: w internecie można znaleźć dużo nie mniej grywalnych freeware'ów...

Strzelaj z ptaka

Zasady zabawy są bardzo proste: z lewej strony planszy znajduje się proca, z której wystrzeliwuje się ptaki (zawsze określoną liczbę i rodzaj). Celem pierzastych jest samobójczy atak na świnie chowające się za różnymi przeszkodami, które z mniejszą lub większą łatwością można zniszczyć. Niekiedy gra wymaga odrobiny myślenia, ale jako że w ogromnym stopniu bazuje na fizyce, często potrzebne jest też nieco szczęścia.

Do dyspozycji jest kilka rodzajów fruwaków o różnych "właściwościach" (nie ma jednak możliwości wyboru, którego wystrzelić najpierw). Najbardziej podstawowy, czerwony, to po prostu pocisk - wystrzeliwuje się go i patrzy, gdzie upadł i co przewrócił/zniszczył. Żółty to kamikadze, którego można przyspieszyć w powietrzu, by leciał po linii prostej. Są też: niebieski (możliwy do rozszczepienia na trzy osobne), czarny (będący bombą) oraz biały, który zrzuca wybuchowe jajka. Dużo później dochodzą jeszcze ptak bumerang i "cięższy" czerwony.

Za każdy zaliczony etap (taki, w którym żadna świnia nie pozostanie przy życiu) dostaje się punkty, które przeliczane są na gwiazdki. W nie do końca intuicyjny sposób: czasem za zaoszczędzenie jakiegoś ptaka (tj. zabicie trzody chlewnej bez wystrzelenia całego "arsenału") dostaje się mniej punktów niż za użycie wszystkich. Największym problemem jest jednak co innego: niemożność przeskoczenia żadnego etapu.

Trzeba je przechodzić jeden po drugim (na szczęście są solucje na YouTubie). Czemu to ma służyć: nie wiadomo, zwłaszcza że poziom trudności jest rozłożony bardzo nierównomiernie.

Twarde lądowanie wściekłych ptaków

Angry Birds na dużych ekranach na pewno nie zbliży się nawet do sukcesu, jaki osiągnął na iPhonie. Moim zdaniem dużo lepszym wyjściem dla Intela byłoby rozprowadzanie tego tytułu za darmo, w ramach promocji nowej usługi firmy. Tymczasem płacić około 15 złotych za grę, która dostępna jest za darmo na telefonach z Androidem i za 3 zł na App Storze, to jakaś pomyłka.

CDA
Dowiedz się więcej na temat: Angry Birds
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy