Dorobił się milionów na handlu pirackimi grami

Przy tym Brytyjczyku polscy, bazarowi handlarze nielegalnym oprogramowaniem to drobne złodziejaszki. A on jest prawdziwym królem piratów. Choć to akurat kiepski komplement, zwłaszcza w sytuacji, w której się znalazł...

Niezależnie od tego, czy uznamy piractwo za kradzież, czy też... po prostu za piractwo, to jedno jest pewne - to zjawisko przynosi gigantyczne straty producentom i wydawcom gier. Nintendo przez pewnego Brytyjczyka przez trzy lata straciło prawdopodobnie sporą sumę pieniędzy.

Justin Success Brooks przez trzy lata sprzedawał w internecie nielegalne kopie gier na konsole Nintendo - DS-a, DSi oraz Wii. Przez ten czas dorobił się na tym niecnym procederze majątku w wysokości około 600 tysięcy funtów, czyli - w przybliżeniu - 3 milionów złotych.

Podczas gdy za jedną grę na którąś z powyższych konsol trzeba zapłacić w Wielkiej Brytanii około 40 funtów, na aukcjach Brooksa można było znaleźć kartridże zawierające nawet 200 różnych tytułów w cenach od 39,95 do 89,95 funtów. A więc w najlepszym wypadku otrzymywaliśmy jedną grę za 20 pensów.

Reklama

Brooksowi "żarło" przez trzy lata, ale w końcu dobra passa się skończyła. Jego działalność przyuważyło samo Nintendo i w wyniku śledztwa prowadzonego wespół ze stowarzyszeniem United Kingdom Interactive Entertainment udało się przyłapać pirata.

Brooks został już pojmany przez policję. Przed sądem postawiono mu siedem zarzutów. Przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów, w tym przede wszystkim do handlu nielegalnym towarem. 9 listopada poznamy wyrok w jego sprawie.

Amerykanie już w nią grają, my musimy czekać

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy