20. urodziny SNES-a
Tak obfitującego w okrągłe rocznice roku dawno nie było w Nintendo. Późnym latem ćwierćwiecze świętował Mario, wczoraj dwudziestolecie istnienia obchodzi legendarna, kochana przez dziesiątki milionów graczy konsola - SNES.
Tak, moi drodzy. To był ten dzień, 21 listopada, 20 lat temu. Środa, dla wielu szary, listopadowy dzień pracy. Dla dużej grupy graczy był to jednak dzień ogromnej radości, porównywanej chyba jedynie...z premierą innej konsoli. 7305 dni temu SNES pojawił się na półkach japońskich sklepów.
Nostalgia, wspomnienia, niezapomniana zabawa - takie są dziś pierwsze skojarzenia tych , którzy mieli przyjemność obcować ze SNES-em w czasach jego największej świetności. Choć wyniki sprzedaży poprzedniej konsoli - NES - były bardziej imponujące (49 milionów sprzedanych SNES-ów wobec prawie 62 milionów NES-ów), dwudziestoletnia konsola Nintendo stała się potwierdzeniem dominacji japońskiej firmy na rynku. SNES bezapelacyjnie wygrał batalię z konkurencyjnym urządzeniem - Sega Mega Drive. Captain Planet nie przetrwał pojedynku z Captainem Falconem, a skoczny Mario zdeklasował szybkiego jak błyskawica Sonica.
Na SNES-ie po raz pierwszy wystąpiły postacie, które na stałe zapisały się w świadomości graczy. To właśnie na szesnastobitowej konsoli Nintendo zadebiutował zielony, pyzaty dinozaur Yoshi. W pierwszą kosmiczną podróż udał się Star Fox. Możliwa stała się również podróż w czasie dzięki Chrono Trigger. SNES był także miejscem jedynego w historii romansu SimCity z konsolami oraz wejścia hydraulika Mario do świata RPG. Dzięki SNES-owi możliwe też stało się obicie bratu/koledze/stryjkowi facjaty w Mortal Kombat w domowych pieleszach.
SNES to symbol złotej ery szesnastu bitów oraz, nie bójmy się tego stwierdzenia, pomnik rozrywki początku lat 90. Jestem pewien, że wielu (w tym, niestety, ja) żałuje, że urodziło się o tych kilka lat za późno i fizycznie ominął ich fenomen SNES-a. Nintendo dziś zdobywa świat dzięki Wii, o którego wielkiej popularności będziemy pewnie w podobnym tonie mówić za następnych 20 lat. Dziś jednak skupmy się na oddaniu honoru szarej skrzyneczce, która zmieniła świat.
Sto lat to za mało, sto lat to za mało...