Zynga na krawędzi? Tak źle nigdy nie było!

Według niepotwierdzonych do tej pory informacji z firmy odszedł jej CSO Nils Puhlmann. Byłby to już 12 przypadek odejścia członka kadry zarządzającej w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.

Zynga to największy producent i wydawca gier społecznościowych i mobilnych, dzięki której otrzymaliśmy cały szereg produktów, ciesząccyh się ogromną popularnością. Choć wielu hardkorowych fanów lekceważy produkcje Zyngi, nikt, kto ma trochę oleju w głowie, nie może lekceważyć przychodów firmy, które wynoszą około stu milionów dolarów miesięcznie.

Reklama

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że Zynga to kolos na glinianych nogach. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy szeregi firmy opuściło 11 (12, jeśli plotki na temat Puhlmanna są prawdziwe) dyrektorów!

Cenom akcji Zyngi nie pomógł także spór prawny z innym gigantem, firmą Electronic Arts, która zarzuciła jej plagiat. Postępowanie firmy przy okazji domniemanego kopiowania rozwiązań stosowanych przez inne studia oraz podkupywania pracowników w ogóle oceniane jest jak najbardziej negatywnie i przyczynia się do powstania fatalnego wizerunku amerykańskiej spółki w mediach i opinii publicznej.

W marcu tego roku jedna akcja firmy była warta ponad 14 dolarów, obecnie spadła do zaledwie trzech dolarów i dwudziestu centów. Czy zwalniający się z pracy dyrektorzy wiedzą już, że przed firmą nie ma przyszłości?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama