The Room

Klaustrofobiczny pokój bez drzwi i okien, oświetlony jedynie miałkim blaskiem reflektora. Na jego środku stoi stół, na stole leży pudło. Otworzyć je niełatwo - chronione jest przez skomplikowany mechanizm pełen zębatek, dziurek od kluczy, ruchomych elementów. Co kryje się w środku?

Po pierwszym uruchomieniu The Room nie mogłem się nadziwić, jak wielkie znaczenie w grach może mieć... jakość tekstur. Drewno, stal i wszystko inne wygląda w The Room aż nadto realistycznie, surrealistycznie - w połączeniu z miałkim oświetleniem i ponurym ambientem w tle, generuje to wyjątkowo przerażającą atmosferę.

Reklama

Wystarczy jednak kilka pierwszych ruchów palca i zapomina się, jak straszliwie klaustrofobiczne jest The Room - kiedy już skupimy się na rozwiązywaniu zagadek, nic innego nie ma znaczenia. Znaleziony klucz zawiera ruchome elementy i dopiero po odpowiednim ich ułożeniu będziemy w stanie wsunąć go w dziurkę. Jedna z nóg pudła jest mniej kanciasta, niż pozostałe - wystarczy ją odkręcić, by znaleźć inny, ważny element układanki. Symbol wyryty w drewnie pod wysuwaną klapką warto sobie zapisać, bo wszystkie wskazówki z czasem się przydadzą...

Łamigłówki, z których zbudowane są pudła, wprawiają w osłupienie - poza tym, że wyglądają po prostu fenomenalnie, przede wszystkim nie powtarzają się i ćwiczą nieszablonowe myślenie. Choć to tylko przygodówka, wykorzystując wszystkie techniczne możliwości iPadów funkcjonuje na zasadach kompletnie nie-przygodówkowych.

Świetne jest też to, jak łatwo w The Room poczuć, że mechanizmy odkrywamy i rozgryzamy samodzielnie - jak gdybyśmy faktycznie siedzieli w zamkniętym pomieszczeniu i pracowali nad pudłami. Pomijając już, że mało która gra tak dobrze potrafi uruchomić w mózgu mechanizmy odpowiadające za ciekawość, bardzo ważne jest to, że interakcja w The Room pozwala nam wykonywać wszystkie czynności własnoręcznie. Okrężnym ruchem palca przekręcamy klucz, przeciągnięciem wysuwamy klapkę, stuknięciem wciskamy przycisk i tak dalej.  Technicznie sterowania pozostawia wiele do życzenia - szczypnięcia i podwójne puknięcia czasem musimy wykonywać kilkukrotnie, żeby gra zdała sobie z tego sprawę - swoje zadanie spełnia znakomicie i pozwala nawiązać niesamowitą więź z tym, co dzieje się na ekranie.

Zanim się obejrzałem, przy The Room minęło kilka godzin i... koniec. Szczęki z podłogi nie mogłem pozbierać jeszcze długo, ale po skończeniu gry i dodatku "The Epiloque" pozostał straszny niedosyt - tym bardziej, że odpalanie The Room po raz drugi nie ma najmniejszego sensu. Na szczęście niedawno powstała druga część, więc niezaspokojeni długością "jedynki" nie bardzo mają już na co narzekać.

The Room zostało wyróżnione przez Apple jako gra roku 2012 na iPadach i każdy, kto jej spróbuje, prawdopodobnie przytaknie i przyklaśnie tej decyzji. Przygodówka Fireproof Games pokazała, do czego zdolne są tablety - jak wiele mają do powiedzenia w kwestii gier logicznych i gier ogółem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy