The Blackwell Legacy - recenzja

Mistrzowska przygodówka na wyciągnięcie palca.

To dość niespotykane zadanie – zrecenzować grę sprzed, jakby nie liczyć, ośmiu lat. The Blackwell Legacy ukazało się w 2006 roku, ale dopiero niedawno odnalazło drogę na iOS. Oznacza to więc zupełnie nowych potencjalnych odbiorców, którzy mogliby chcieć zapoznać się z tą produkcją. Wróć: powinni chcieć się z nią zapoznać. Blackwell to jedna z najlepszych serii gier przygodowych w historii, a jej mobilna wersja to kolejny doskonały sposób, by się o tym przekonać.

The Blackwell Legacy opowiada historię Rosangeli Blackwell, młodej pisarki z Nowego Jorku. Po śmierci ciotki, Rosa zaczyna widzieć duchy. Jeden z nich jest szczególnie uparty – to Joey Mallone, detektyw z lat 30. ubiegłego wieku. Po początkowym szoku, bohaterka godzi się ze swoimi nowymi zdolnościami i przystaje na propozycję Joey'ego, podejmując się zadania pomocy innym zjawom w podróży "w stronę światła". Tak z grubsza prezentuje się główny zarys fabularny pierwszej części serii i choć stanowi ona preludium wydarzeń z kolejnych części, nie ogranicza się do roli wstępu.

Reklama

To pełnoprawna, niezwykle sprawnie wykonana gra przygodowa. Zachwycają w niej przede wszystkim rewelacyjne postacie – obojga głównych bohaterów trudno nie polubić, a każda postać poboczna została zaprojektowana i przedstawiona z dbałością o detale. Sama historia wzrusza, zajmuje, a nierzadko i śmieszy. Tutaj zwłaszcza warto docenić fenomenalne, autentyczne dialogi i reakcje postaci. To najwłaściwsze słowo: autentyczność bije od The Blackwell Legacy z każdego zdania, jakie wypowiadają Rosa i Joey.

O wiele prościej byłoby mi po prostu reklamować The Blackwell Legacy – jako recenzent muszę niestety czepić się małego minusa w postaci sterowania. Jeżeli zamierzacie grać w tę produkcję na iPhone'ie 5 (lub czymkolwiek o zbliżonej wielkości ekranu), musicie wiedzieć, że prawdopodobnie zdarzy wam się w coś nie trafić. Elementy otoczenia są dość niewielkie – tworzone były przecież z myślą o dużych ekranach komputerów – choć na szczęście twórcy wyszli z tego obronną ręką. Przytrzymując palec na ekranie w dowolnym miejscu sprawicie, że podświetlą się wszystkie aktywne elementy, dzięki czemu trafić będzie łatwiej. Pomijam więc ten minus przy ocenie – niesprawiedliwym byłoby uznać, że zaważa on na ogólnym odbiorze tak dobrej gry.

Jeśli więc lubicie przygodówki – albo po prostu dobrze opowiedziane historie – a przy okazji nie stronicie od zagadek, przy których trzeba czasami ruszyć głową, koniecznie sprawdźcie The Blackwell Legacy. Gra nie jest droga i trwa kilka godzin – w sam raz na raz. Od tego typu produkcji nie da się oczekiwać niczego więcej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama