Tekken Arena na Androidzie - niżej upaść się nie da

Silne marki wykorzystywane są na urządzeniach mobilnych na różne sposoby i niektórych okrutnie słabych gier reklamowych aż żal odpalać. Namco przekroczyło jednak granicę dobrego smaku, tworząc najdziwniejszego Tekkena w historii...

Reklama

Tekken to największa i najlepiej sprzedająca się marka od Namco - trójwymiarowe bijatyki spod jej znaku pojawiają się na konsolach od 1994 roku. Idąc z duchem czasu postanowiono, że dobrze byłoby zarobić wreszcie i na posiadaczach smartfonów i tabletów. To bardzo chłonny target, bo statystyczny gracz mobilny ma za sobą od 24 do 32 wiosen - większość ma więc szansę żywić do Tekkena szczególne uczucia, wspominając go z automatów czy pierwszego PlayStation.

Tak powstało Tekken Arena - bijatyka bez bicia, a właściwie bez czegokolwiek, co można by podpiąć pod rywalizację. Grę zapowiadano jako "MMO Strategy Fighting Game", co wzbudzało podejrzenia i stawiało pytania: co, w praktyce, oznacza ten tytuł? Jak wyglądać może mieszanka bijatyki, strategii i MMO?

Nikt nie spodziewał się, że aż tak źle. Tekken Arena składa się z dwóch trybów: czegoś na rodzaj tekstowego RPG i właściwych "bitew". Pierwszy zmusza nas do czytania długich dialogów wątpliwej jakości, które ostatecznie sprowadzają się do szukania absurdalnych pretekstów, by spuścić komuś łomot. Brzmi nieciekawie? Jest szczytem pomysłowości w porównaniu z najważniejszą częścią rozgrywki, czyli wspomnianymi walkami.

Walka składa się z dwóch obrazków - zdjęcia zawodnika gracza i zawodnika oponenta - a robić możemy dokładnie dwie rzeczy: atakować wroga i leczyć bohatera. A nawet mniej: w razie gdybyśmy mieli gorszy dzień i nie czuli się na siłach wciskać przycisku ataku, twórcy zaimplementowali też atak automatyczny. Wystarczy więc obserwować ekran i w odpowiednim momencie stukać w zielone, leczące serduszko - oczywiście wykorzystujące napoje, które kupujemy w zamian za wewnętrzną walutę.

Nie trzeba nawet wspominać, że Tekken Arena, jako gra reklamowa, stara się wyciągać od nas pieniądze mikropłatnościami. Ale o ile IAP mają czasami sens i nie należy spisywać ich na straty, powiedzmy sobie szczerze: czy ktoś jest w stanie zapłacić za rozgrywkę o głębi dziesięciokrotnie mniejszej niż "papier, kamień i nożyce"?

Tekken Arena to dobry przykład na to, jak gier na smartfony i tablety tworzyć się nie powinno, obrażając jednocześnie mobilnych graczy. Aż ciężko uwierzyć, że Namco przygotowało tak perfidnie słabego Tekkena, a wydało bezwstydnie okraszając swoim logiem.

Tekken Arena - pobierz z Google Play

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy