Super Obstacle Boy

Z pewnością nie jestem jedyną osobą na Ziemi, która oddałaby wszystko, by pograć Super Meat Boya na urządzeniu przenośnym. Właśnie tego zadania podjąć się próbował Super Obstacle Boy - platformówka inspirowana hitem od Team Meat. Jak poszło?

Super Obstacle Boy chciałoby się nie porównywać i nie zestawiać z Super Meat Boyem, ale twórca gry sam to narzucił - na wielu poziomach nie tyle inspirował się dziełem studia Team Meat, co bezpośrednio podbierał i kopiował. Mowa nie tylko o tytule i hasłach reklamowych - sterowanie, rodzaje pułapek czy sposób motywowania gracza są niemal takie same.

Reklama

Niestety, "niemal" to słowo klucz. Super Obstacle Boy przez wszystkie 128 plansz stopniowo odsłania kolejne warstwy okropnie nieprzystępnej rozgrywki. Zaczyna od skoków - nie idzie ich wyczuć, bo w ramach niezrozumiałych błędów bohater raz skacze wyżej, raz niżej; raz pojedynczo, raz podwójnie. Z czasem doskwiera sterowanie - zawrócenie bohatera w biegu wymaga wprost niemożliwej gimnastyki kciuka.

Poziomy stają się coraz trudniejsze, a urozmaiceń nie brakuje, ale im więcej elementów na ekranie, tym więcej problemów z grą. Bohater grzęźnie w ścianie. Umiera po zbliżeniu się do kolców na odległość kilku pikseli. Dociera do mety, ale po pojawieniu się "win!" spada w przepaść i mimo wszystko ginie. W niczym nie pomaga najprostszy z możliwych i kompletnie nietrafiony projekt tego, z czym męczymy się między kolejnymi próbami - restart trwa straszliwie długo, zasnąć można też przy ślimaczych przejściach do następnego poziomu.

Wszystko to niektórzy kazaliby przecierpieć, uznając, że Super Obstacle Boy jest niewinnym urzeczywistnieniem fantazji niezależnego maniaka - tworem niekomercyjnym, artyzmem. Takie produkcje rządzą się trochę innymi prawami i wiele wad należy im wybaczyć... Super Obstacle Boya się to jednak nie tyczy. Ani trochę.

Pomijając już, że jest po prostu za drogi, twórca trochę zagalopował się z czyhającymi w środku, "chciwymi" mikropłatnościami. Co kilka śmierci gra zachęca do pominięcia poziomu - jeśli się zgodzimy, musimy zapłacić. Niestety, komunikat nie pojawia się po śmierci, nie pojawia się nawet przy rozpoczęciu planszy. Pojawia się w trakcie rozgrywki - najczęściej podczas skoku, który miał przeważyć o wygranej. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie bardziej złośliwego mechanizmu IAP.

Super Obstacle Boy jest wszystkim, za co mobilnych platformówek można nie cierpieć, a twórca nawet nie starał się tego tuszować. Przeciwnie - technicznymi nieporozumieniami spotęgował każdą drobnostkę niszczącą zręcznościowe wyzwania na smartfonach i tabletach. Pomysłowe plansze są na plus, ale to za mało, po prostu za mało.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama