Square Enix broni swojej polityki cenowej
Square Enix życzy sobie za swoje gry na platformach mobilnych sporo pieniędzy. Final Fantasy III kosztuje na Androidzie 55,99 złotych, a Chaos Rings 45,47.
W wywiadzie dla Kotaku przedstawiciele firmy twierdzą, że to rozsądne ceny. W wywiadzie przeczytać można na przykład, że: "Każdą grę wyceniamy z osobna i bierzemy pod uwagę ich gatunek, rodzaj rozgrywki i ogół doświadczenia, które oferuje graczom.
Niektóre z naszych produkcji mają bogate linie fabularne, świetną grafikę, wymagającą i zróżnicowaną walkę, a poza tym trwają ponad 60 godzin". Nie sposób się nie zgodzić, oczywiście. Przedstawiciele Square twierdzą też, że wszystko jest w porządku, bo ich gry na platformach mobilnych i tak wyceniane są niżej, niż ich konsolowe odpowiedniki.
Problem pojawia się jednak w momencie, kiedy jedyną produkcją Square, która trafiła na listę 200 najlepiej sprzedających się gier w sklepie Apple było Guardian Cross - tytuł free-to-play utrzymujący się z mikropłatności. W wywiadzie przeczytać można jednak, że Square rozumie, że coś jest na rzeczy: ""Zdajemy sobie sprawę z tego, że klienci ze Stanów Zjednoczonych przyzwyczaili się do tańszych gier, lub produkcji free-to-play".
Fani gier Square twierdzą jednak, że polityka cenowa firmy jest nieludzka - szczególnie kiedy rzadko która produkcja, nawet oferująca wiele godzin rozgrywki, zostaje na platformach Apple, czy w Google Play wyceniana na takie pieniądze. Czasami mówi się nawet o "Podatku Square Enix".
"Poważnie traktujemy wyzwanie jakim jest połączenie naszej kreatywności, umiejętności budowania świata i interesujących mechanik rozgrywki z modelem cenowym, który nie stoi w sprzeczności z rynkiem i zostawia klientów z poczuciem dobrze wydanych pieniędzy" - twierdzi Square.
Jak na razie - chyba nie tędy droga. Ale co wy o tym sądzicie? Kupilibyście grę na komórkę, albo tablet za 50 złotych?