Siegefall – recenzja

Niezła strategia, choć niepozbawiona wad.

Ekipa odpowiedzialna za powstanie serii pierwszoosobowych strzelanek Modern Combat stworzyła nowy projekt. Nie jest to jednak kolejny shooter, a strategia. I jak się okazuje, całkiem dobra – przynajmniej takie wnioski mogę wyciągnąć po kilku dniach spędzonych przy grze. Choć oczywiście nie jest ona pozbawiona wad.

Akcja tytułu osadzona jest w świecie fantasy inspirowanym średniowieczem. Zabawa opiera się na mechanizmach podobnych do tych znanych chociażby z popularnego Clash of Clans. Budujemy więc bazę, w której wydobywamy surowce niezbędne do tworzenia własnych wojsk i fortyfikacji. Te ostatnie są niezbędne, bo obóz jest ciągle atakowany przez wrogą armię – musimy więc uzbroić go po zęby, starając się nie dopuścić przeciwników do naszych murów. To o tyle ważne, że oponenci mogą spowolnić gromadzenie potrzebnych materiałów, a także przejąć część naszych zapasów (aczkolwiek my możemy zrobić to samo).

Reklama

Jeśli uda nam się zdobyć odpowiednią ilość surowców i za ich pomocą wyprodukujemy własne wojska, możemy przejść do kontrataku. Głównym celem jest wówczas zniszczenie bazy należącej do wrogiej armii. Tym, co jednak wyróżnia grę na tle innych tego typu produkcji jest możliwość skorzystania w trakcie starcia z bohatera – jednostki, nad którą mamy całkowitą kontrolę. Dysponuje ona unikalnymi umiejętnościami, może też zrobić użytek z magii. Zaklęcia rzucamy za pośrednictwem kart. Są one zróżnicowane – jedno z nich skutkuje na przykład przywołaniem na pole bitwy potężnego smoka.

Siegefall charakteryzuje również spora ilość treści. Odpowiedzialni za grę developerzy przygotowali nie tylko kampanię fabularną dla pojedynczego gracza, ale również możliwość toczenia pojedynczych starć, tryb sieciowy oraz wyzwania. Ciekawe są te ostatnie, bo pozwalają nam poznać w przystępny sposób poznać podstawy rozgrywki – wykonując zaprojektowane przez twórców zadania i misje, zgłębiamy tajniki zabawy, które później możemy wykorzystać w czasie starć z innymi graczami.

Brzmi pięknie, prawda? Niestety nie jest tak idealnie, jak mogłoby się wydawać. Grałem na iPhonie i szybko się okazało, że interfejs nie został w odpowiednim stopniu dostosowany do mniejszych ekranów – aby w sposób precyzyjny stawiać nowe budynki na mapie, musiałem ją powiększać, co często okazywało się po prostu uciążliwe. Pewnym rozwiązaniem jest skorzystanie z alternatywnego trybu budowania, w którym wznosimy obiekty za pomocą podręcznego menu (wyciągamy je niczym karty i umieszczamy na planszy), ale tutaj pojawił się inny kłopot. Czasami wywoływało to błąd, który powodował, że na mapie pojawiała się inna konstrukcja niż chciałem…

Kłopoty pojawiły się też w przypadku walki. Do trudności związanych z precyzją, które są podobne, jak w przypadku stawiania budynków, doszły problemy ze sztuczną inteligencją podległych nam żołnierzy. Ta nie jest bowiem zbyt mądra. Mało tego – nie da się nakazać wojakom, by atakowali struktury obronne, które zadają im w danej chwili obrażenia. Przez to dochodzi do sytuacji, w której określona jednostka próbuje zniszczyć położoną kilka metrów dalej katapultę zamiast wieży szyjącej do niej strzałami.

To wszystko sprawia, że choć Siegefall jest złożoną i interesującą strategią, rozgrywka bywa irytująca. Przynajmniej na smartfonach, bo podejrzewam, że na tabletach część problemów (tych związanych z interfejsem i wznoszeniem obiektów) jest automatycznie rozwiązywana dzięki większemu ekranowi. Jeśli jednak ktoś lubi produkcje w stylu Clash of Clans, może dać najnowszej grze twórców Modern Combat szansę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama