Shine Runner

Pływanie motorówką po rzece pomiędzy hrabstwami i handlowanie różnego rodzaju towarami. Oto sposób na życie pewnego jegomościa, będącego bohaterem gry Shine Runner.

Nie będę ukrywał, że Shine Runner oczarował mnie grafiką. Ta jest naprawdę śliczna - lokacje bajkowo kolorowe, animacja szalenie płynna, a otoczenie pełne przeszkód, przez które możemy dosłownie przejechać, widowiskowo je przy tym rozwalając. Graficy ze studia Vector Unit wykonali kawał dobrej roboty. Szkoda, że nie można tego samego powiedzieć o projektantach rozgrywki...

W Shine Runner wcielamy się w blondwłosego jegomościa, którego sposobem na życie jest pływanie motorówką od hrabstwa a do hrabstwa i handlowanie tym i owym - tytoniem czy medykamentami z czarnego rynku. Jest to oczywiście wysoce nielegalne, toteż ciągle siedzi mu na ogonie policja. Ten jednak nic sobie z tego nie robi i wesoło zalicza kolejne rejsy.

Reklama

Shine Runner jest połączeniem wyścigów... z grą handlową. Najpierw wybieramy, dokąd chcemy płynąć, następnie pokonujemy trasę w jak najkrótszym czasie (zwykle kilkadziesiąt sekund), a na koniec handlujemy - kupujemy to, co tanie, i sprzedajemy to, co drogie. Pieniądze zarabiamy (a przynajmniej powinniśmy) tak na ściganiu się, jak i na działalności handlowej. Niestety, pieniędzy nie możemy wydać na nic innego niż dalsze partie towaru (którego możemy załadować na pokład określoną ilość). Nie ma tu żadnych przedmiotów do kolekcjonowania czy power-upów.

Te drugie nie byłyby zresztą w ogóle potrzebne, gdyż po pierwsze - podczas wyścigów nie mamy żadnej konkurencji (możecie całkiem zasadnie spytać: "z kim więc się w tej grze wyścigowej ścigamy?!" - wyścigi są tu tylko upozorowane), po drugie - ścigająca nam policja nic nam nie może zrobić, a po trzecie - nasza motorówka jest niezniszczalna. Tak, wyobraźcie sobie, że możecie pokonywać wszystkie przeszkody (niezależnie, czy to płynący krokodyl, czy drewniany domek) bez żadnych konsekwencji. Gra jest w związku z tym nieco bezsensowna, choć, nie powiem, przez pewien czas motorówką zasuwa się przyjemnie.

Jeszcze bardziej bezsensowne jest to, że każdorazowa rozgrywka składa się z kilku rejsów, podczas których naszym zadaniem jest zarobienie jak największej sumy pieniędzy. Po zakończeniu tych kilku "wyścigów" gra prezentuje osiągnięty przez nas wynik i... kończy się. Jeśli komuś się spodobało, może spróbować raz jeszcze. Jeśli nie, może podziękować twórcom i odinstalować aplikację. Ja zrobiłem to drugie.

Podobnie jak wcześniej recenzowana przez nas gra Demolition Inc. THD, również Shine Runner wykorzystuje dobrodziejstwa technologii Tegra 3. Na urządzeniach obsługujących procesor firma NVIDIA zobserwujecie lepszej jakości grafikę (szczególnie wszelkie efekty związane z fizyką wody i odbiciami w niej), a także w pełni zniszczalne środowisko.

Wideorecenzja gry Shine Runner:

[inpl:gamerank rank="2.5"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy