Przy Fallin Love można się zmachać
Czego nie zrobi się dla miłości? Nawet jeśli cudzej i wirtualnej.
Ostatnio jakoś wybitnie rzadko pojawiają się nowe, warte uwagi gry na platformy mobilne, opierające się niemal wyłącznie na sterowaniu ruchem. Szkoda, bo to bardzo miła odmiana po tym ciągłym stukaniu i pukaniu w ekran. Na siłę można też podpiąć to pod kategorię "wysiłek fizyczny", a to już prawie jak uprawianie sportu!
Jeszcze rzadziej natomiast słyszy się o grach, których motywem przewodnim jest miłość. Oba te warunki spełnia Fallin Love. Zasady gry są dość proste, ale wszyscy dobrze wiemy, że nie potrzeba zaawansowanych systemów i skomplikowanych reguł, by dobrze się bawić. Sterujemy Fallem, małym prostokątem, który nieszczęśliwie się zakochał. Jego największa życiowa miłość go nie zauważa, a jedyny sposób, w jaki może zwrócić na siebie uwagę, jest przebieranie się. Nie pytajcie dlaczego, nigdy nie rozumiałem kobiet.
Nowe przebranie zdobywamy przechodząc kolejne poziomy. Jest ich 70, a każdy składa się z planszy przypominającej labirynt. Jak zapewne już się domyśliliście, to jedna z tych gier, w których obracamy ekran, aby bohater przesunął się na któryś z jego końców i tak cały czas, aż dojedzie do celu. Po drodze zbieramy serduszka i uważamy na przeciwników oraz pułapki.