Premiera Lone Wolf w listopadzie

Lone Wolf to ciekawy przedstawiciel "interaktywnej fikcji", czyli produkcji łączących mechanizmy znane z gier i czytanie długich bloków tekstu. Przedstawiciel ciekawy, bo skupiający się bardziej na interakcji niż fikcji.

Reklama

Za granicą przyjęło się już nazywać te gry "gamebookami", ale w Polsce wciąż więcej skojarzeń wywołują hasła "paragrafówka" czy wspomniana "interaktywna fikcja". W bazowej formie gry te wydawane były jako książki z ponumerowanymi paragrafami i zbiorem zasad użytkowania - grający, poza czytaniem, dokonywał w nich wyborów i ponosił tych wyborów konsekwencje. Z czasem pojawiły się paragrafówki elektroniczne, które uruchamiać można było na komputerze czy konsoli; najlepiej jednak gatunek okazał się radzić sobie na urządzeniach mobilnych.

Lone Wolf stara się jednak przebić przez pewne ograniczenia tego typu tytułów. Przeważnie interakcja sprowadza się w nich do wybierania co parę minut jednej z kilku dostępnych opcji, wpływając w ten sposób na przebieg rozgrywki. Lone Wolf chce natomiast bawić użytkownika nie tylko czytaniem.

Kiedy przychodzi czas na walkę, przenosimy się do bitewnych lokacji w pełnym 3D, biorąc udział w widowiskowych, turowych potyczkach na styl wschodnich RPG-ów. Kiedy nasz bohater stara się rozbroić zamek, również wkracza gracz - majstrując palcami niczym w Thiefie czy Oblivionie. Lone Wolf zapowiada się na gamebook, który całkiem nowatorsko przemieszano z innymi gatunkami gier - i, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wychodzi mu to nawet nieźle.

Tytuł pokazywano między innymi podczas ostatnich targów E3 i na uczestnikach zrobił piorunujące wrażenie. Przy okazji tegorocznego Gamescomu twórcy opublikowali też krótki, ale ciekawy zwiastun i zdradzili, że gra podzielona została na cztery części. Pierwsza z nich powinna trafić na App Store i Google Play jeszcze w listopadzie tego roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama