Neon Shadow

W dobie ultra-realistycznych FPS-ów z hektolitrami krwi na ekranie i gnatami, które celują i strzelają za gracza, coraz ciężej znaleźć strzelankę "w starym stylu". A już szczególnie na urządzeniach mobilnych, gdzie uciążliwe sterowanie odpycha od tworzenia wymagających, oldschoolowych shooterów.

Może urodziłem się o kilka(naście) lat za wcześnie, ale właśnie dlatego nie potrafię zrozumieć hitów typu Dead Trigger. Konsolowe teksturki robią wrażenie, ale czy naprawdę tego oczekuje się od FPS-ów? Gdzie się podziało napięcie, dynamika i - co najważniejsze - od kiedy umiejętności manualne gracza przestały mieć znaczenie?

Reklama

I o to chodzi - w starych FPS-ach wygranej nie zapewniały nowe bronie i powerupy, a manualny skill człowieka, który w pełnej koncentracji stukał obolałymi od wysiłku palcami w myszkę. Na smartfonach i tabletach niemożliwym byłoby oczywiście zaprojektować shootera tak, by poziomem trudności przypominał Unreala czy Quake'a, ale przydałaby się chociaż jakaś część, jakiś pierwiastek "feelingu" tych starych gier.

Takim pierwiastkiem jest dla mnie Neon Shadow - mało popularna, ale naprawdę porządna produkcja od Crescent Moon Games (autorzy Ravensword: Shadowlands i wielu mniejszyk gierek kierowanych do niszowych grup graczy). Powstała w inspiracji wspomnianymi klasykami gatunki i choć niezwykle zręcznych palców nie wymaga, bawiłem się przy niej w pocie czoła przez kilka długich godzin.

Neon Shadow na start wrzuca nas w pajęczynę lokacji i korytarzy pewnego opuszczonego laboratorium. A przynajmniej opuszczonego przez ludzi - zamiast nich roi się tam teraz od wszelkiej maści robotów. Chwytamy więc futurystyczny pistolet i rozpoczynamy zabawę: biegamy po zamkniętych pomieszczeniach, strzelamy do wszystkiego, co wydaje dźwięki, szukamy i używamy mechanizmów otwierających dalsze przejścia.

Najbardziej trafionym pomysłem jest tytułowy "Neon" - projektanci przedstawionej w grze technologii przyszłości mają fioła na punkcie neonów i wciskają je w dosłownie każde urządzenie. Efekt wygląda świetnie sam w sobie, ale przede wszystkim idealnie nadaje się do mobilnej strzelanki - ważniejsze elementy map wyróżniają się bijącymi po oczach kolorami i nawet na drobnych urządzeniach mobilnych ciężko ich nie zauważyć.

Nieprzekonani do mobilnego strzelania nawet po Neon Shadow nie przestaną się z komórkowych FPS-ów nabijać, bo sterowanie pozostało - jak zawsze - największym problemem. Nie jest wygodnie, nie da rady ani poruszać się, ani celować z wyczuciem. Można to jednak potraktować jako kolejne wyzwanie, poprzeczkę do przeskoczenia dla wytrwałych. Spróbowałem i potwierdzam: po czasie idzie się przyzwyczaić, choć, podobnie jak z rozgrywką, będzie to tylko pierwiastek prawdziwego FPS-a.

Neon Shadow nie jest shooterem, w którego na urządzeniach mobilnych gra się "od biedy", z braku lepszych tytułów. To FPS nawiązujący do klasyków gatunku i korzystający z miłych wspomnień, jakie wielu z nas do nich żywi - na tym poziomie sprawdza się znakomicie i potrafi zapewnić kilka szczególnie miło spędzonych godzin.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy