Micro Miners

Jeżeli bawiliście się dobrze przy serii Where's My...?, ale macie ochotę na coś bardziej wymagającego i pozbawionego absurdalnego systemu mikropłatności, Micro Miners to gra wprost dla was. Oparta jest o podobny pomysł, ale wykorzystany wiele dojrzalej, a nazywanie jej produkcją casualową byłoby zbrodnią.

W Micro Miners opiekujemy się zespołem, a właściwie wieloma zespołami rządnych sławy i bogactwa górników. Drzemiąca w naszym palcu moc pozwala zarówno na kopanie w ziemi, jak i "zalepianie" większych szczelin. W ten sposób prowadzimy ludki wgłąb planety, zatrzymując się jedynie przy złożach węgla, srebra i złota - górnicy muszą zatopić w nich swoje kilofy - a unikając twardszych kamieni czy wszechobecnej lawy.

Reklama

Sprawa prędko się komplikuje, bo gramy na czas: kamera zjeżdża w dół i jeżeli którykolwiek górnik utknie poza jej obrębem, automatycznie ginie; gra kończy się też po trzecim ominiętym złożu. Układy niezniszczalnych głazów i innych przeszkód zmuszają nas do szybkiego podejmowania decyzji, a gdyby tego było mało, górnicy podzieleni są na grupy o różnych zdolnościach i mieszanie ich ze sobą może się skończyć katastrofą.

Przed odpaleniem Micro Miners pomysł kopania w ziemi traktowałem pobłażliwie i nie wierzyłem, że da się wyciągnąć z niego więcej, niż zrobiło to Where's My Water?. Gra zaskakuje jednak dosłownie co kilka plansz - nie tylko dorzucając do plansz nowe elementy i odwracając rozgrywkę do góry nogami, ale przede wszystkim prezentując nowe struktury jaskiń i korytarzy, przez które przebrnąć możemy jedynie korzystając z konkretnej strategii kopania i łatania. Twórcy przygotowali krótkie filmiki prezentujące takie sposoby - kompletnie innych pociągnięć palca potrzeba przy większych złożach złota, złożach zatopionych w lawie, krzyżowaniu dróg kilku grup górników czy konstrukcjach wymagających zmuszania podopiecznych do wspinaczki.

Poza tym Micro Miners to gra indie, czyli tworzona bez grupy ludzi pod krawatem kontrolujących przebieg produkcji; dlatego twórcy mogli sobie pozwolić na dość luźny klimat. Widać to głównie w rozmowach między górnikami - miniaturowe ludki reagują zarówno na to, co dzieje się wokół nich, jak i na dotyk gracza. Parskałem przy tym co najmniej kilkanaście razy: raz dysputowali między sobą o sensie życia, innym razem o obiedzie, który czeka na nich w domu, jeden z niezaspokojonych osobników nie przestawał krzyczeć "Tap me! Tap me!" i tak dalej.

Swój projekt Noodlecake Studios nazywa czasem "Where's My Lemmings?" i tak naprawdę zestawienie to mówi więcej, niż setka recenzji: w Micro Miners jest tyle funu, ile w Where's My Water? i klasycznych Lemmingach. Łącznie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama