Mega Jump 2

Mega Jump to jedna z najpopularniejszych mobilnych gier "skakanych" - tych troszkę inspirowanych starym Icy Tower, ale bardziej przypominających nieskończone runnery. Jedynka była świetna, ale na ile warto poskakać we względnie darmowym sequelu?

Jeżeli nie graliście jeszcze w tego typu gry, zasady są bardzo proste. Bohater podskakuje, a gracz, przechylając smartfon lub tablet na boki, porusza postacią w lewo i prawo. Celujemy w monety i powerupy, by odbijać się i wzbijać jeszcze wyżej. Unikamy potworów, bo zetknięcie się z nimi przeważnie oznacza natychmiastową przegraną.

Reklama

Od typowych runnerów Mega Jump - jak i cała reszta gier, których twórcy zrozumieli fenomen Icy Tower - różni się przede wszystkim tym, że naszym celem jest dotrzeć jak najwyżej. Wzbijanie się w kierunku nieba to cel o wiele ciekawszy i przyjemniejszy, niż zwykłe parcie naprzód. Jest w tym też trochę adrenaliny - w końcu w prawdziwym życiu upadek z takich wysokości oznaczałby katastrofalną śmierć.

Ryzyko kontrastuje z przytłaczającą słodkością, która w grach mobilnych może i powtarza się często, ale która akurat w Mega Jump jest szczególnie lekka i przystępna. Gładkie kształty, wyraziste kolory, plumkliwe, ale przyjemne udźwiękowienie - wszystko to, w połączeniu z wygodnym sterowaniem, tworzy świetny, jak to mówią na zachodzie, "game feel".

I właściwie tylko tego w "dwójce" jest więcej - jeśli szukać różnic w rozgrywce, z pozoru wiele się nie zmieniło. Pojawiły się drobnostki, których większość graczy i tak nie zauważy - leciutke wstrząsy ekranu, lepiej zgrane dźwięki, bardziej kontrastowe kolory, płynniejsze animacje i dokładniejsze sterowanie. Drobnostki, które wspólnie, łącznie, wpływają jednak na rozgrywkę niesamowicie - sprawiają, że gra się przyjemniej, a aplikację wyłącza z jeszcze większym bólem.

Moja zabawa nie potrwała niestety długo - zepsuły ją dwa szczegóły, które wyłapać można już z opisu gry w markecie. Po pierwsze, plansza jest nieskończona - co jak najbardziej pasuje do konwencji, ale ani trochę nie zachęca do kolejnych prób. "Dotarłem nieco dalej" nie jest wystarczającą motywacją - przydałyby się progi, cele do osiągnięcia. W Icy Tower wraz z docieraniem wyżej zmieniała się oprawa graficzna, pojawiały się coraz zabawniejsze i ciekawsze bloczki; Mega Jump 2 nagradza większą ilością przeciwników, a mniejszą - znajdziek. Nudy.

Druga sprawa: podchwytliwe i aż zbyt dobre mikropłatności. To znaczy, "dobre" dla tych, którym pieniądze się przelewa, ale katastrofalne dla przelewających. Nawet krótka sesja z Mega Jump 2 prędko zamienia się w psychologiczną bitwę - gra w najbardziej emocjonujących momentach potrafi najróżniejszymi sztuczkami zaciągnąć graczy do wydania paru złotych. Podpowiedź: na paru złotych wydawanie się nie kończy. Zasada działania jest jak najbardziej klasyczna dla tego typu freemium - twórcy chcieliby, żeby strumień pieniędzy z naszych e-portfeli nigdy się nie kończył.

Ostatecznie Mega Jump 2 nie jest złą grą i do środków komunikacji miejskiej większości powinien wystarczyć - każde pojedyncze odpalenie gry daje sporo zabawy, a nie trwa przecież długo. Szkoda, że na dłuższą metę sequel, podobnie do oryginału, zepsuty został przez szczególnie okrutne IAP.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama