Marvel Contest of Champions - recenzja
Spider-Man i Kapitan Ameryka biorą się za bary.
Bardzo rzadko gram w produkcje F2P – wolę zapłacić raz i nie być ograniczany przez mikrotransakcje. Bo co z tego, że dana gra jest darmowa, skoro na niemal każdym kroku muszę wydawać kasę? Uwierzcie – bez względu na to, jak dobra nie byłaby sama rozgrywka, różnego rodzaju mikropłatności zabijają przyjemność zabawy.
Marvel Contest of Champions jest właśnie tego typu produkcją. To bijatyka, w której w szranki stają różni bohaterowie i złoczyńcy z uniwersum Marvela. System walki wydaje się być dosyć prosty, ale wystarczy spędzić z grą kilka minut, by zauważyć jego głębię. Można zadawać lekkie, średnie i potężne ciosy, blokować, odskakiwać od oponenta, wyprowadzać kombosy, a także ataki specjalne (podzielone na trzy poziomy). Dodatkowo sterowanie bardzo dobrze pasuje do platform mobilnych, bo wszystko opiera się pacaniem palcem w ekran dotykowy. bardzo dobrze pasuje do platform mobilnych. Nie oszukujmy się – na smartfonach i tabletach, którymi steruje się głównie dotykiem, nie ma miejsca na jakieś skomplikowane i zawiłe mechanizmy starć.
Rozgrywka w dużej mierze jest rozwinięciem konkurencyjnego Injustice: Gods Among Us z iOS i Androida. Developerom udało się utrzymać wysokie tempo akcji – aby wygrać z przeciwnikami, trzeba bardzo szybko mazać po ekranie, zaś starcia trwają nie więcej niż kilkanaście sekund. Podobać się może też dodanie elementów RPG – wraz z pokonywaniem kolejnych wrogów gracz zdobywa rudę meteorytu, za pomocą której rozwija swoich wojowników. I tutaj pojawia się pierwszy z wielu zgrzytów, które można byłoby wsadzić do szuflady z napisem F2P.
Co z tego, że na rozwój bohaterów przeznacza się rudy meteorytu, skoro później trzeba jeszcze zapłacić złotem? Jasne, ten jakże cenny kruszec zbiera się w trakcie zabawy, ale gdy go zabraknie, można go sobie kupić za prawdziwą gotówkę. To oczywiście najmniej z inwazyjnych mikropłatności, ale to dopiero wierzchołek góry lodowej. Dlaczego?
W trakcie rozgrywki gracz może odblokować kolejnych herosów i/lub złoczyńców, którzy dołączą do jego drużyny. Zamrożeni są w kryształach pochowanych w rozlokowanych na mapie danego świata skrzyniach, dostaje się je też codziennie za darmo za zalogowanie do gry. Tylko że zdobycie świecidełka nie oznacza już, ze otrzymamy nowego fajtera – wszystko zależy od poruszonego przez nas koła fortuny, który losuje nam nagrodę. Nie muszę chyba pisać, że na nową postać trafia się niezbyt często? Znacznie szybszym sposobem na zgarnięcie kolejnego herosa lub złoczyńcy jest kupienie go w jednej z paczek. Bardzo drogich paczek – poszczególne zestawy zawierające nowych bohaterów i parę bonusowych przedmiotów wycenione są na kilkanaście euro. A to i tak cena promocyjna…
Regułom F2P podporządkowanych jest wiele mechanizmów zabawy – oprócz dodatkowych postaci także różnego rodzaju dopalacze oraz energia wykorzystywana do toczenia pojedynków. Muszę jednak przyznać, że kwestia tej ostatniej została całkiem dobrze rozwiązana – aby swobodnie grać, nie trzeba jej dokupywać. Przynajmniej na początkowych etapach rozgrywki, bo im dalej, tym gorzej. Nie mogę też zapomnieć o punktach życia, które w trybie fabularnym (o nim za chwilę) nie regenerują się pomiędzy walkami – odnawiają się dopiero po jakimś czasie lub wskoczeniu postaci na kolejny poziom doświadczenia. A jeśli ktoś jest niecierpliwy może – niespodzianka! – nabyć leczący eliksir.
Twórcy w materiałach reklamowych i w opisie gry w AppStore chwalą się fabułą. Niestety jest ona jedynie pretekstem, by wrzucić wszystkich bohaterów i złoczyńców z uniwersum Marvela do jednej produkcji. Oto niejaki Collector łapie wszystkich herosów i ich przeciwników, łamiąc ich wolę. Zamienieni w niewolników Spider-Man i spółka (oprócz Człowieka-Pająka w grze znaleźli się również m.in. Hulk, Kapitan Ameryka, Iron-Man i Wolverine) są zmuszani do walki w galaktycznym turnieju, służąc graczowi (reprezentującemu Ziemię) lub kosmicie Kangowi. Historia podzielona jest na kilka rozdziałów, w których musimy przejść parę poziomów tocząc określoną liczbę walk. Całość jednak mnie nie wciągnęła – daleko jej było do opowieści, z których znane są komiksy Marvela.
Inaczej było z oprawą graficzną – Marvel Contest of Champions wygląda naprawdę bardzo ładnie i nie przesadzę, jeśli napiszę, że jest to jedna z najlepiej prezentujących się bijatyk na platformy mobilne. Modele postaci i ich animacje mogą się podobać – na ekranie smartfonu lub tabletu gra niewiele odstaje od dużych produkcji z pecetów i konsol. To o tyle ważne, że wbrew zapewnieniom twórców, da się ja uruchomić także na starszych iPhonach (np. gołej czwórce), choć oczywiście w tym przypadku musicie liczyć się z kltakowaniem, które jednak zbytnio nie przeszkadza.
Marvel Contest of Champions jest świetną bijatyką – pod warunkiem, ze nie przeszkadzają wam ograniczenia związane z modelem F2P. Jeśli jesteście przyzwyczajeni do długiego polowania na ulubione przedmioty (w tym wypadku postacie) i potraficie czekać na zregenerowanie się energii lub punktów życia, możecie śmiało zagrać. Inni mogą sprawdzić, ale nie gwarantuję im, że zostaną przy grze długo.