Layton Brothers: Mystery Room

Kibicowanie agentom CSI czy NCIS przed telewizorem potrafi przysporzyć sporo zabawy. Jakkolwiek wyszukane i pomieszane zagadki seriale by nie oferowały, zawsze zabraknie w nich będzie jednego: interakcji. Czas wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie rozwikłać, kto kogo zamordował i dlaczego tak, a nie inaczej.

Trzeba tylko pamiętać, że Layton Brothers to przygodówka stworzona w Japonii i na japońskiej serii gier oparta. Realizm to słowo, które słowniku ichnich deweloperów rzadko kiedy funkcjonuje, więc wielkie, wymagające sensownych związków przyczynowo-skutkowych umysły mogą zaoszczędzić sobie rozczarowań i Layton Brothers nawet nie próbować.

Reklama

Jeżeli jednak temat potraktować lekko i skupić się jedynie na zabawie płynącej z rozwiązywania zagadek, z obierania tropów, zbierania dowodów i wskazówek, wskazywania winnych - produkcja Level-5 to jedna z nie wielu gier, które mogą tego typu fun, na wystarczającym poziomie, zapewnić.

Lucy Baker jest początkującym detektywem przydzielonym do współpracy z nieco starszym, ale o wiele bardziej doświadczonym Alfendim Laytonem. Duet nie należy do najbardziej zgranych: Lucy jest podekscytowana każdym morderstwem, prędko wyciąga pochopne wnioski i poddaje się emocjom, podczas gdy Alfendi to roztropny i opanowany "guru", który potrafi określić prawdopodobieństwo winy oskarżonego w procentach - z dokładnością do cyfr dziesiętnych.

Każdą z dziesięciu kryminalnych przygód rozpoczyna wprowadzenie do sprawy: określenie prawdopodobnego przebiegu zdarzeń, oskarżonych o morderstwo i dowodów, które na nich wskazują. Po dokładnym przeszukaniu miejsca zbrodni, wysłuchaniu zeznań wszystkich świadków i powiązania ze sobą faktów, dowodów, wypowiedzi, oskarżony zapraszany jest do biura. Należy wyłożyć mu wszystkie wnioski i podeprzeć je odpowiednim wytłumaczeniem - jakkolwiek zbrodniarz będzie się bronił, zimna logika (momentami pokrętna, ale jednak logika) zawsze wygrywa.

Kolejne sprawy, choć przeważnie trzymają się schematu, potrafią być dość nieprzewidywalne - w ostatnich chwilach oskarżony rzuca w nas wytłumaczeniem, którego nie potrafimy zanegować, mordercą okazuje się zupełnie niepodejrzewana o to osoba, i tak dalej. Czasami z pomocą przyjdzie nam "drugie oblicze" Alfendiego Laytona - okazuje się, że utalentowany detektyw jest skrycie zafascynowany przesłuchiwanymi nikczemnikami, potrafi ich zrozumieć i dogłębnie rozgryźć. Z czasem zwroty akcji i tajemnicza przeszłość Alfendiego stają się coraz bardziej zaskakujące, zapierające dech w piersiach i dogłębnie satysfakcjonujące.

Layton Brothers warto jednak dać trochę czasu, bo gra kierowana jest raczej do mało wymagających przygodówkowiczow - dopiero po kilku rozdziałach przestaje prowadzić gracza za rączkę i podsuwać mu pod nos rozwiązania. Na szczęście w pewnym momencie sprawy zaczynają łączyć się w jedną całość i opowiadać całkiem zawiłą historię, a kolejne warstwy komplikacji nakładają się na siebie i utrudniają wyciąganie jakichkolwiek wniosków. Możemy wtedy popisać się dedukcją, z szerokim uśmiechem na twarzy wskazać palcem winnego i z jeszcze szerszym przekonać się, czy mieliśmy rację.

Bardzo wygodne jest to, że pierwsze dwie sprawy - zagadkę kobiety, która przedśmiertnie włożyła dłoń w kanapkę i mężczyzny zamordowanego w jego własnym apartamencie - pobrać możemy i wypróbować za darmo. Kolejne cztery dokupujemy poprzez mikropłatności za 2,69€, a ostatnie trzy za 1,79€. Ponad 7 godzin rozwiązywania kryminalnych zagadek, wiązania zagmatwanych faktów i zabawnego wskazywania oskarżonych - Layton Brothers to jedna z niewielu mobilnych przygodówek, za które warto zapłacić nawet tyle.

[inpl:gamerank rank="5.0"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama