Lata mijają, a ludzie nadal zalewają swoje smartfony

Wierzymy w inteligencję naszych czytelników, ale wolimy dmuchać na zimne.

Wydawałoby się, że świat stał się mądrzejszy po słynnej akcji, w której mnóstwo ludzi uwierzyło, że ich iPhone'y po aktualizacji do nowego iOS stały się wodoodporne i zaraz po apdejcie postanowiło przetestować nową funkcję. Nic z tego - wystarczy jeden filmik na YouTube, na którym... a zresztą, zobaczcie sami:

"Gadżetowy guru HD" postradał najwyraźniej zmysły - uznał bowiem, że skoro na telefon OnePlus One spadło kilka kropel deszczu, a ten nadal działa (niesamowite!), to znaczy, że musi być wodoodporny. Dalsze testy (takie jak przetrzymanie telefonu w kałuży przez 10 sekund) utwierdziły go w tym przekonaniu, a - sądząc po kilkudziesięciu tysiącach wyświetleń i stosunku kciuków w górę do kciuków w dół - ludzie uwierzyli i będą teraz testować to na swoich telefonach.

Reklama

No dobrze, ale może smartfon ten rzeczywiście jest wodoodporny, a my się tylko czepiamy? Otóż nie - nigdzie na opakowaniu ani w instrukcji nie zostało napisane, że tak jest, a sami twórcy wydają się być zaskoczeni tym pomysłem: "OnePlus One przeszedł wiele testów w różnych warunkach, w tym mgła i woda. Został zbudowany według najwyższych standardów, ale nie jest wodoodpornym produktem, a uszkodzeń spowodowanych przez wodę nie obejmuje gwarancja".

Aż strach pomyśleć, ile telefonów już w ten sposób zmarnowano. Ludzka głupota nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, ale śmieszyć już chyba przestała.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama