Knightmare Tower

Knightmare Tower odpaliłem po południu i jako bardzo zajęty człowiek nie miałem zamiaru grać w to dłużej, niż parędziesiąt minut. Otrząsnąłem się gdzieś w środku nocy: po pocięciu na kawałeczki tysięcy potworów i uratowaniu z opresji dziesięciu powabnych księżniczek; biedniejszy o 10 zł, ale bogatszy o znajomość jednej z najbardziej wciągających zręcznościowek, jakie kiedykolwiek trafiły na urządzenia mobilne.

Tak naprawdę mogłem się tego spodziewać, bo przy wszystkich giereczkach od Juicy Beasts czas mija jak po zażyciu nie do końca legalnych specyfików - każdy, dosłownie każdy producent mobilnych i flashowych zręcznościówek powinien brać z nich przykład, bo kunszt projektowania wciągającej rozgrywki opanowali do perfekcji.

Reklama

W Knightmare Tower sterujemy dzielnym rycerzem z autentyczną motywacją. Walka o jedną księżniczkę to nie warta uwagi błahostka, ale tym razem bohater ma szansę uratować ich aż dziesięć - dokładnie tyle zły czarodziej uwięził w ogromnej, wypełnionej koszmarnymi potworami wieży. Rycerz chwyta więc miecz w dłoń i pędzi na pomoc bezbronnym niewiastom.

Niestety, konstruując wieżę ktoś umyślnie nie zamontował ani, schodów, ani windy, więc jedyną drogą wzwyż jest rakieta odrzutowa i skakanie po ścigających nas potworach. Przechylając urządzenie poruszamy rycerzem w lewo bądź prawo, stukając w ekran - atakujemy lecące pod nami monstra, odbijając się od nich, nabierając prędkości i wzbijając jeszcze wyżej.

Podobnie jak w przeglądarkowym Candy Box, Knightmare Tower nie rzuca nam się na start w swojej pełnej okazalości - grę rozpoczynamy w straszliwie ograniczonym, zminimalizowanym wydaniu. Powoli, z każdym kolejnym podejściem, rozwijamy jednak statystyki bohatera, ratując księżniczki mamy szansę natrafić na nowe powerupy  i dopiero wtedy Knightmare Tower - stopniowo - rozwija skrzydła.

Ważne, a właściwie najważniejsze jest to, że każda kilkuminutowa sesja z Knightmare Tower ma ogromne znaczenie - co 1-2 próby stać nas na wykupienie czegoś ze sklepiku. Nowa statystyka czy powerup natychmiast pokazuje nam swój efekt: czujemy większą prędkość, potwory szybciej padają martwe, wzlatujemy jeszcze wyżej. A kiedy Idzie nam coraz lepiej, pojedyncze posiedzenia z grą trwają dłużej i tym bardziej się wciągamy.

Knightmare Tower było jedną z popularniejszych gier na OUYA i choć rozbudowaną, zapadającą w pamięć produkcją nie jest, w mobilne granie wstrzeliło się idealnie. Pobrać ją można za darmo w wersji demonstracyjnej, która w praktyce obejmuje połowę statystyk, przedmiotów i połowę wieży. Mikropłatności są całkiem uczciwe, bo korzystamy z nich tylko raz - po dokupieniu "drugiej połowy" gry bezproblemowo możemy przejść ją w całości. A przeważnie właśnie na tym zakup się kończy, bo kiedy już Knightmare Tower załapie, niemożliwym jest nie ukończyć go w stu procentach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama