Junk Jack X

Fani Minecrafta w poszukiwaniu podobnych mu gier na iOS-ie nie mają łatwego życia. Jasne, można próbować oryginału, ale sterowanie dotykowe w trójwymiarze nijak ma się do komputerowej myszki, a wersja mobilna to wciąż strasznie zacofany twór (w niedawnej aktualizacji dodano... niebo). Alternatyw jest sporo, a że wszystkie trochę kosztują - którą wybrać?

Jeśli już zrezygnować z 3D, pierwszą opcją, która pojawi się w Google, będą oczywiście Terraria. Jako pierwszy skończony "dwuwymiarowy Minecraft" gra zdobyła parę lat temu ogromny rozgłos i kilkadziesiąt pozytywnych recenzji, a całkiem niedawno przeportowano ją również na iOS. Niestety, choć prace nad wersją mobilną trwały ponad rok, w żaden sposób nie przystosowano jej do nowej platformy: interfejs jest obrzydliwie nieprzejrzysty, a sterowanie niemal niemożliwe do szybkiego opanowania - sporą część graczy zniechęci mrużenie oczu, celując w mikroskopijne bloczki.

Reklama

Porządny, mobilny odpowiednik Minecrafta musiałby więc zostać od początku do końca zaprojektowany z myślą o iPhone'ach i iPadach. Przyciski ekranowe na tyle wygodne, by nie sprawiały problemów podczas m.in. walki z potworami; bloki i inne interaktywne elementy duże i dostosowane do niemałych przecież, męskich kciuków - bez tego nie wytrzymałbym z kolejnym "world-building game" dłużej, niż kilkunastu minut.

Okazało się, że jedynym tytułem, któremu w pełni się to udało, jest właśnie Junk Jack X. Rozgrywkę rozpoczynamy podobnie, jak w Minecrafcie - "bijemy" drzewa, zbieramy drewno, budujemy pierwsze schronienie i narzędzia. Z czasem zdobywamy nowe materiały, z których tworzymy coraz ciekawsze przedmioty - hełmy, krzesła, okna, firany, lampiony, broń. Choć wszystko dzieje się w dwóch wymiarach i, co gorsza, dzieje się na iPhone'ie lub iPadzie, eksploracja światów i konstruowanie budowli potrafi dać równie dużo frajdy, co sam oryginał.

A momentami nawet więcej, czego nie można powiedzieć o pozostałych grach z gatunku. Crafting zrealizowano zupełnie inaczej, niż w pierwowzorze: wytwarzanie przedmiotów podzielono na kilka "narzędzi", z których musimy korzystać. Kowadło pozwala na kucie mieczy i zbroi, garnek na gotowanie potraw, a krosno tkackie - produkcję tkanin. Jest tego wiele i zapamiętanie, co za co odpowiada, zajmuje przynajmniej kilka godzin rozgrywki.

Najważniejsze zmiany dotyczą jednak eksploracji. Poza urozmaiceniami na styl oryginału - świat wypełniony jest podziemnymi więzieniami, bibliotekami, prastarymi świątyniami - do zwiedzania popychają i motywują dwa nowe, świetne elementy. Po pierwsze, z rozbijanych bloczków wypadają czasem przepisy, więc im dłużej gramy, tym więcej przedmiotów potrafimy wytwarzać - można oczywiście podejrzeć je w internecie, ale własnoręczne znalezienie i wykorzystanie daje o wiele więcej satysfakcji. Po drugie, podziemia skrywają elementy portalów; jeśli znajdziemy wszystkie trzy, możemy zbudować bramę do innego świata. W przeciwieństwie do Minecrafta, jest ich całkiem sporo i niesamowicie nakręcają rozgrywkę: każdy obfituje bowiem w nowe materiały, zwierzęta, poukrywane lokacje, przepisy i potwory.

Aktualnie mam na koncie ponad 20 godzin w Junk Jack X i jestem pewien, że liczbę tę w najbliższym czasie przynajmniej podwoję - zawartości do odkrycia jest wystarczająco wiele, by do gry chciało się wracać i wracać. Nie wspominając o niebanalnym multiplayerze, przy którym zabawy jest jeszcze więcej. Przede wszystkim jednak Junk Jack X to najciekawsza i najbardziej dopracowana alternatywa dla Minecrafta, którego wersja mobilna mało czyje oczekiwania potrafi spełnić.

[inpl:gamerank rank="5.5"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama