Jack Lumber

Nawet gdyby twórcy Fruit Ninja nie trafili na świeży, chłonny rynek i musieliby postarać się zabłysnąć czymś wśród setek identycznych gier, gdyby zmuszeni byli zaprojektować tytuł oryginalny, zabawny i zapadający w pamięć... I tak nie udałoby im się zrobić tak świetnej produkcji mobilnej, jaką jest Jack Lumber.

Drwal zajmuje się ścinaniem drzew. Przeważnie robi to dla pieniędzy, a tylko czasami dla przyjemności czy sztuki. Mało który drwal ma jednak tak silną motywację, jak Jack Lumber - jego kochana babcia została brutalnie zamordowana przez jednego z przedstawicieli leśnej flory.

Reklama

Nienaturalnie przepakowany bohater staje więc na wysokości zadania i w ramach desperackiej zemsty postanawia zniszczyć wszystkie drzewa. Poza wprawioną ręką cechuje się też niezwykłą precyzją - potrafi przeciąć kilka kawałków drewna jednocześnie. Te jednak nierzadko układają się w sposób problematyczny i jeżeli wściekły Jack ma zamiar ciąć efektywnie i efektownie, potrzebuje naszej pomocy.

Pieńki wyrzucane są więc w powietrze przed naszymi oczami, a my - przeciągając palcem w trybie slow-motion tak, by przeciąć pionowo jak najwięcej z nich - prowadzimy siekierą bohatera. Musimy uważać, żeby dzielić jedynie w prawidłowy sposób: przede wszystkim „wzdłuż“, ale w przypadku specjalnych kawałków drewna również w odpowiednim kierunku i kolejności. Pod koniec każdego poziomu wśród pieńków pojawi się też zagubione zwierzątko, którego - jako że Jack żywi nienawiść jedynie do okrutnych drzew - nie możemy przypadkowo ciachnąć.

I pomijając już, że rozgrywka rozwija się z każdą minutą, rzucając w nas nowymi kształtami i rodzajami drewienek czy udostępniając przeróżne wspomagające "babcine syropy", Jack Lumber na pierwszym miejscu zainteresował mnie, zauroczył i ostatecznie spełnił oczekiwania przezabawną konwencją. Tytułowy drwal robi dziarskie miny i opłakuje babcię, mordując nikczemne drzewa. I mimo, że jedyne dźwięki, jakie bohater wydaje to charczenie i warczenie, nawet fabuła okazała się całkiem rozbudowana.

A przynajmniej na tyle, na ile być powinna - nie wymaga od gracza większego zainteresowania, bo jest całkowicie opcjonalna. Między siekaniem drwa odpoczywamy w chacie bohatera, bawiąc się zwierzętami (każde "uratowane" stworzonko postanawia z nami zamieszkać) czy nabywając powerupy. Pod drzwiami co jakiś czas pojawiają się też listy, które nie raz wprawiły mnie w osłupienie: najpierw duch zmarłej babci kibicuje nam w mordowaniu drzew, potem "anonimowy" fan rozpisuje wyrazy szacunku, innym razem leśnik grozi, żebyśmy przestali wyrąbywać lasy. A to dopiero początek - kolejne wiadomości łączą się ze sobą i z okazjonalnymi cut-scenkami w zgrabną, sensowną i przede wszystkim przezabawną całość.

Jeżeli, mniej lub bardziej przypadkowo, polubiliście pierwszą znaną grę tego typu - Fruit Ninja - to Jack Lumber jest pozycją nader obowiązkową. Operuje podobnym pomysłem, ale rozwiązanym o niebo lepiej: oscylując na granicy zręcznościówki i gry logicznej, na granicy prostej giereczki do tramwaju i satysfakcjonującej produkcji do uzależnienia się na dłużej.

[inpl:gamerank rank="5.0"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama