Heroes of Dragon Age

Masa zróżnicowanych postaci, dopracowane questy, świetny multiplayer i niemal niezdziercze mikropłatności. Ciężko powiedzieć, czy Heroes of Dragon Age dorosło do renomy marki i uniwersum, ale do moich oczekiwań - jak najbardziej.

Jak szybko się przekonacie, w Heroes of Dragon Age zajmujemy się organizacją pięcioosobowej drużyny bohaterów, którą później wysyłamy do walki przeciwko podobnym zespołom. Jedynie "organizacją", bo w czasie potyczek nie mamy najmniejszego wpływu na wynik starcia - bawimy się jeszcze przed jego rozpoczęciem, dobierając odpowiednie postacie i wspomagające runy.

Reklama

Członkowie drużyny działają na całkiem ciekawych zasadach. Po pierwsze, przypominają bohaterów gier RPG - posiadają własne umiejętności i statystyki, które rozwijają wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów. Po drugie, każdemu przydzielony jest jeden z czterech żywiołów, a wszyscy podzieleni są na kategorie znane z kolekcjonerskich gier karcianych - typowe, nietypowe czy "rare".

Wszystko to ma o wiele więcej sensu, niż w przeciętnych grach próbujących sił w okołokarcianej mechanice. Żywioły są sobie przeciwstawne, a drużyna złożona z przedstawicieli tego samego otrzymuje dodatkowe bonusy. Bohaterów niepotrzebnych możemy "poświęcić" podbijając statystyki i punkty doświadczenia postaci bardziej wartościowych; ponadto, jeżeli trafimy na duplikaty, nikt nie broni nam połączyć je w jednego, potężniejszego bohatera.

Nowe postacie zdobywamy (a właściwie przyzywamy) wydając punkty zarobione w czasie zadań i potyczek z innymi graczami. Zawsze - powtarzam, zawsze - otrzymujemy losowego bohatera z grupy wszystkich dostępnych w grze. Kupując droższe pakiety mamy większe szanse na trafienie potężniejszych kart, jednak nawet najtańszy z nich może wzbogacić nam drużynę o soczystego "rare'a". Czasem poza postacią dostaniemy też runy - jednorazowe powerupy, których przeważnie użyjemy przed cięższymi, wymagającymi konkretnej strategii potyczkami.

Pierwsze kilkanaście minut z Heroes of Dragon Age to uciążliwie długi, nieintuicyjny i kompletnie niedopracowany tutorial, ale warto się przez niego przedrzeć - potem jest już tylko lepiej. Niemal wszystko w tej grze potrafi pocieszyć i usatysfakcjonować: kombinowanie z doborem postaci pod konkretne starcia, rozwój drużyny (statystyki rosną w oczach), przywoływanie nowych podwładnych, używanie pomysłowo zaprojektowanych umiejętności i run.

Jestem też pod wrażeniem modelu mikropłatności, który, wyjątkowo, nie ma żadnych luk - ani przez moment nie czułem się oszukany, okradziony, "gorszy" od tych, którzy wydali na grę kilkaset złotych. Trochę jak w League of Legends, freemium w Heroes of Dragon Age jest nie tyle bezlitosnym generatorem dolarów, co luksusem dla tych bardziej zaangażowanych. Luksusem kompletnie opcjonalnym: wydawanie pieniędzy gwarantuje krótszy czas oczekiwania przed kolejną walką i lżejsze przywoływanie bohaterów. W żadnej mierze nie gwarantuje natomiast zwycięstwa.

Nigdy nie wierzyłem, że wciągnę się w jakiekolwiek mobilne freemium tak potężnie, jak w Heroes of Dragon Age. Gra oczarowała mnie na długie godziny i, rzecz jasna, nie tylko mnie - w rankingu najlepszych jestem na miejscu o imponującym numerku 1000941.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy