Hero Siege

Krew tryskająca strumieniami, niebezpieczne potwory wyłaniające się znikąd, inspirowany Diablo rozwój bohatera i system walki. Hero Siege zapowiadał się na przyjemnego hack'n'slasha. A przynajmniej takie wrażenie odniosłem oglądając zwiastun...

Zachęciła mnie nieustająca akcja, na trailerze zaprezentowana tonami wrogów, pułapek, pocisków i wybuchów. W rzeczywistości sterowana w Hero Siege postać porusza się z prędkością kalekiego żółwia, a jedyna dynamika to ta wynikająca z przymusu ciągłego uciekania - walka opiera się bowiem o klasyczny schemat "uciekaj-bij-uciekaj-bij".

Reklama

Ani trochę nie pomaga w tym RPG-owy rozwój bohatera czy eksploracja świata gry. Umiejętności odpalane są automatycznie (czytaj: bezmyślny gameplay pozostaje bezmyślnym), a nie najgorsze poziomy - tzn. dopieszczone wizualnie i poprzetykane wymagającymi zręczności przeszkodami - nie niwelują biednej mechaniki: skrajnie głupich potworów, mało intuicyjnego sterowania i wspomnianego już, "uciekanego" stylu walki.

Zachęciły mnie oczywiste nawiązania do dobrze wspominanego klasyku - menu, interfejs, układ poziomów, a w szczególności charakterystyczna czcionka, aż krzyczą "patrzcie, ile w tej grze Diablo". Nie ma sensu przyrównywać Hero Siege do legendy, ale świetnie by było, gdyby Panic Art Studios trzymało się przynajmniej pewnych ram i zalet, do których gatunek zobowiązuje. Należy do nich między innymi intuicyjność sterowania - lekkie i odruchowe siekanie wrogów na kawałki ma przecież w takich grach ogromne znaczenie. Dlatego naprawdę bolesnym w Hero Siege okazało się właśnie sterowanie: poruszać się (pełzać) możemy w ośmiu kierunkach, ale strzelać jedynie w czterech. Oznacza to siłowanie się z gałkami analogowymi (ekranowymi lub rzeczywistymi, bez różnicy) i bluzganie po każdej śmierci, bo przecież "nie moja wina, wina sterowania".

Przyznaję, że zachęcił mnie też rozlew krwi. Wiecie, trochę tego na smartfonach i tabletach brakuje - brutalności, nawet tej wymuszonej. Niestety w Hero Siege krwi jest, paradoksalnie, aż za dużo: nie dość, że wygląda zbyt sztucznie i statycznie, żeby wywoływać zamierzony efekt, to czasem potrafi wyciec z... drzewa, skrzyni czy pułapki. Zresztą, rzucających się w oczy błędów jest o wiele więcej, ale nie mam nawet siły ich wymieniać.

Możliwe, że istnieją ludzie tak desperacko poszukujący diablopodobnych gier na smartfony i tablety, że Hero Siege faktycznie im podejdzie. O ile przymkną oko, a najlepiej oba. Reszta, jeżeli szanuje swoje pieniądze, lepiej niech tego tytułu unika.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy