Trudno powiedzieć, ale na pewno jest to przyszłość dla Disneya, który poprawił swoje ostatnie notowania właśnie dzięki postawieniu na gry tego typu.
W ostatnim czasie Disney zrezygnował z rozwoju w obszarze gier na konsole stacjonarne. Zamiast tego firma postawiła bardziej zdecydowanie na produkcje społecznościowe oraz przeznaczone na platformy mobilne. Taka zmiana strategii doprowadziła do wzrostu przychodów.
Co prawda nie wystarczyło to do "wyjścia na plus", ponieważ w ostatnim roku fiskalnym sekcja "growa" Disneya poniosła stratę w wysokości 216 milionów dolarów (o czym czytamy w oficjalnym raporcie), ale to znaczący postęp w stosunku do roku poprzedniego. Tamten okres komórka odpowiedzialna za rozwój gier wideo w uniwersach Disneya zakończyła ze stratą aż 308 milionów dolarów.
Poprawa wyników to przede wszystkim zasługa rezygnacji z wysokobudżetowych produkcji. Jeszcze nie tak dawno większości premier głośnych filmów Disneya, takich jak "Tron: Dziedzictwo" czy "Piraci z Karaibów", towarzyszyły premiery gier na ich podstawie. Natomiast w ostatnim roku jedyną adaptacją była Merida Waleczna, oparta na filmie animowanym ze stajni Pixar.
Więcej wydano gier mobilnych i przyniosło to oczekiwane rezultaty. Do najpopularniejszych produkcji tego rodzaju należały Gardens of Time, Where's My Water oraz Temple Run: Brave. Władze Disneya zamierzają podążać dalej w tym kierunku, rezygnując jednocześnie z większych gier na platformy stacjonarne.
Jedyną (albo przynajmniej jedną z niewielu) wysokobudżetową grą, która wydostanie się z fabryki Disneya, będzie w najbliższych miesiącach Epic Mickey 2: The Power of Two. Prace nad nią zbliżają się ku końcowi.
Co powyższe wieści oznaczają dla graczy będących jednocześnie miłośnikami "Gwiezdnych wojen"? Cóż, Disney (który, jak wiadomo, wykupił studio filmowe George'a Lucasa) raczej nie wypuści żadnych większych gier w tym uniwersum, ale pocieszające jest to, że zamierza udostępniać licencje innym firmom.
