Graffiti Ball

Nie odkryję Ameryki pisząc, że wśród najpopularniejszych gier mobilnych poczesne miejsce zajmują produkcje logiczne.

Począwszy od tych klasycznych, jak Sudoku, przez cyfrowe wersje gier znanych ze szkolnych ławek, jak Statki czy Labirynt, wariacje na temat uznanych gier wideo sprzed lat, jak choćby Amazing Alex, pięknie nawiązujący do The Incredible Machine, aż po zupełnie nowe, często zaskakujące wynalazki, które potrafiły podbić serca całej rzeszy graczy na całym świecie, wymieńmy tylko Cut the Rope...

Nie wiem jak wy, ale ja czasami natrafiam na produkcję, po odpaleniu której zadaję sobie pytanie, jak to możliwe, że nikt wcześniej nie stworzył czegoś takiego? Często tak bywa, że po przejściu kilku plansz jesteśmy wręcz oszołomieni genialną prostotą zaimplementowanych przez twórców rozwiązań, niesamowicie wciągającą mechaniką rozgrywki, wręcz oczywistą koncepcją stojącą za daną produkcją. Cóż, nie bez powodu Rosjanie mawiali, że coś jest tak proste, że tylko dziecko mogło na to wpaść...

Reklama

Cóż, Graffiti Ball nie została stworzona przez dzieci, a przez Backflip Studios, nie zmienia to jednak faktu, że ta kolorowa produkcja logiczna po raz kolejny w historii gier mobilnych udowadnia, że połączenie prostoty, kreatywności i hektolitrów miodu gwarantuje sukces w czasach, kiedy tylko na reklamy gier z segmentu AAA przeznacza się dziesiątki milionów dolarów. Deweloperzy Backflip takie pieniądze widzieli być może raz lub dwa w telewizji, co nie przeszkodziło im stworzyć gry, która w starciu o oceny recenzenckie i sympatię fanów wcale nie stoi na straconej pozycji...

Cel postawiony przed nami w Graffiti Ball jest banalnie prosty: musimy sprawić, aby spadająca po płaskiej ścianie kulka dotarła do wiele mówiącego napisu WIN. By jednak kontrolować tor lotu piłki, musimy namazać sprejem odpowiednią ścieżkę. Niestety, zadanie staje się naprawdę trudne, jeśli dodam, że tytułowa bohaterka GB należy do wyjątkowo niesfornych, a do tego idealnie podczas ruchu odwzorowuje zasady, o których pisało przed laty kilku znanych panów fizyków... Piłeczka odbija się zatem od wszystkiego jak szalona, przyspiesza, zwalnia, spada w miejsca, w które spadać wcale nie miała, a do tego bezlitośnie wykorzystuje nasze braki w zakresie rysunku.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że namalowanie wymyślonej przez nas linii palcem na niewielkim ekranie dokładnie w taki sposób, w jaki sobie wymyśliliśmy, urasta na późniejszym etapie Graffiti Ball do rangi pracy tytanicznej. Tym bardziej, że musimy jeszcze zmieścić się w czasie, którego prawie zawsze jest o wiele za mało... To spora wada aplikacji i błąd twórców, którzy nie zaimplementowali żadnych narzędzi pomocniczych, które ułatwiłyby pracę posiadaczom telefonów innych niż Galaxy Note czy S II lub III... Mniej cierpliwi użytkownicy zapewne szybko się zirytują i odinstalują aplikację.

A szkoda, bo twórcy przygotowali ponad 100 wymagających poziomów rozlokowanych na pięciu różnych murach w pięciu miastach. Każdy z nich możemy przechodzić na kilka różnych sposobów, ogranicza nas właściwie tylko wyobraźnia, co musi zostać uznane za atut.

Gra charakteryzuje się też bardzo ładną, kolorową grafiką w hip-hopowym stylu, możemy też przybliżać i oddalać obraz, co przydaje się przy szczególnie złożonych „konstrukcjach malarskich”. Stymulująca i świeża Graffiti Ball dostępna jest za darmo zarówno na urządzenia wspierające system operacyjny iOS jak i Android. Za darmo, a na dodatek bez żadnych mikropłatności, co oznacza, że co rusz naszym oczom objawiać się będą rozpraszające reklamy... Cóż, takie mamy czasy, sama gra natomiast zasługuje moim zdaniem na mocną piątkę, tym bardziej, że i podstawowych opcji społecznościowych w niej nie brakuje.

[inpl:gamerank rank="5.0"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy