Goblin Sword to coś dla fanów retro

Niestety raczej dla tych bardziej pobłażliwych.

Wielu twórców gier niezależnych utrzymuje, że ich produkcje zapewniają "retro"-doznania, od których aż się łezka w oku kręci. Ostatecznie jednak przy niewielu tak naprawdę ogarnia nas nostalgia i poczucie, że rzeczywiście gra się w coś starego.

Goblin Sword wygląda na coś, co mogłoby należeć do tej drugiej, niezbyt licznej grupy – autentycznych retro-gier. Mogłoby, bo prawdopodobnie należy do trzeciej – nieco przekłamanych retro-gier, które mimo wszystko nadal sprawiają wrażenie staroci.

Reklama

Widać poświęcenie – twórcy poszli nieco dalej niż zwykle i zadbali np. o to, by logo gry wyglądało jak loga produkcji z lat 80. i 90. Na myśl przywodzi zwłaszcza takie gry jak te z serii Dragon Quest. W przypadku grafiki jest nieco niespójnie – tła nie miałyby prawa pojawić się na grze z platformy 8-bitowej, za to postacie właśnie w taki wygląd celują, nie próbując pokusić się o 16 bitów. Natomiast menu to już płynna współczesność, co trochę zawodzi.

Tak czy inaczej, gra zapowiada się ciekawie – o ile ktoś jest w stanie zdzierżyć platformówki na ekranie dotykowym. Gra ukaże się w ten czwartek i będzie z początku kosztować zaledwie kilka złotych. Później cena zwiększy się dwukrotnie. Nie będzie zawierać mikrotransakcji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy