Gemini Strike - recenzja

Shmup, który warstwą wizualną zmiecie was z powierzchni Ziemi.

Nie odkryję Ameryki twierdząc, że w shmupach niezwykle istotna jest oprawa wizualna. Jasne, ważniejsze jest to, by przy wszystkich efektach, wybuchach i fajerwerkach gra działała płynnie, a także elementy takie jak wyzwanie czy zróżnicowanie przeciwników, jednak do tego zaraz dojdziemy. Warstwa graficzna jest bowiem w Gemini Strike rzeczą, która jako pierwsza rzuci wam się w oczy i jako pierwsza rozłoży na łopatki.

Po ograniu kilku innych, wcale niebrzydkich produkcji mobilnych, włączając produkcję Armor Games poczułem się, jakbym nagle dostał do dłoni sprzęt technologicznie o generację wyższy. Powiedzieć, że gra wygląda dobrze, to w zasadzie obraza – Gemini Strike wygląda fenomenalnie. Dotyczy to każdego jej cala, począwszy od płynnego i estetycznego interfejsu, a skończywszy na efektownych eksplozjach.

Reklama

A jak już jesteśmy przy eksplozjach, przejdźmy do samego gameplayu. Gra ma jakąś tam fabułę, ale jest to rzecz najmniej interesująca dla każdego, kto włącza shoot 'em upa – z czystym sumieniem można więc użyć krzyczącego do nas przycisku "X" i zabrać się za strzelanie do "tych złych". W końcu sami się nie zestrzelą, a są ich tysiące. Rozgrywka jest niezwykle dynamiczna, a sterowanie bardzo precyzyjne.

Statek strzela, kiedy tylko mamy palec na ekranie, więc załatwia za nas coś, co i tak robilibyśmy cały czas. W miarę postępu w grze, przeciwnicy są coraz to bardziej zróżnicowani i coraz mniej przewidywalni, a zamieszanie coraz bardziej cieszy oko. Wybaczcie, że znowu o tym wspominam, ale Gemini Strike potrafi być naprawdę śliczne. Do tego dochodzi epicka muzyka rodem z dobrych filmów katastroficzno-kosmicznych i całkiem niezłe efekty dźwiękowe.

Smuci natomiast brak możliwości głębszego rozwoju statku (w grze dostępne są różne itemy, jednak stricte o "rozwoju" mowy nie ma, w przeciwieństwie do innych tego typu produkcji), a także poziom trudności, który aż chciałoby się nazwać "zbyt dobrze wyważonym". Dlaczego? Tak jak wspomniałem na początku, jedną z kluczowych kwestii w każdym shmupie jest wyzwanie. Musimy czasami poczuć, że gra nami pomiata, by następnym razem (lub dwudziestoma razami) postarać się bardziej i nauczyć się pomiatać nią. Choć nie jestem shoot 'em upowym mistrzem, w Gemini Strike poradziłem sobie całkiem nieźle, więc dla weteranów tego typu rozgrywki produkcja może się okazać zbyt prosta.

Oceńcie zresztą sami, czy spełnia wasze oczekiwania – gra dostępna jest za darmo i z racji umiarkowanego poziomu trudności raczej nie przytłacza mikrotransakcjami.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama