Flavor Monsters: Rzuć palenie, bo śmierdzisz

Ciekawostka: na początku zeszłego stulecia papierosy Marlboro miały czerwone ustniki, żeby nie było widać na nich śladów po szmince.

Dopiero później reklamowano je "Marlboro Manem", charakterystycznym kowbojem, który z "babskiej marki" miał zmienić je w produkt dla "prawdziwych mężczyzn". Właśnie z tego typu propagandą walczą aktywiści z truth games... oferując inny rodzaj propagandy.

Może nie ciekawostką, a interesującym dziwactwem jest Flavor Monsters, gra firmowana logiem działaczy z truth games próbujących zwalczać kampanie koncernów tytoniowych kierowane do młodzieży, czy też nieletnich. Cel szczytny, w końcu przynajmniej raz w tygodniu na wrocławskim rynku zagadują do mnie uczniowie, prawdopodobnie z podstawówki, pytając "ej masz fajkę?".

Reklama

Na swojej stronie twórcy gry opisują ideę, jaka przyświeca Flavor Monsters. I jest to idea całkiem ciekawa: zamiast serwować oczywistą propagandę w stylu "palenie tytoniu może wywołać...", ludzie z truth chcą przekonać dzieciaki, że "palenie jest złe" rozgrywką, a nie słowami - chcą wywołać odpowiednią reakcję ("Nie dam się przekonać tej reklamie") poprzez skojarzenia, m.in. przeciwników w grze z kampaniami marketingowymi papierosów.

Flavor Monsters (zaakcentowano to nawet w tytule produkcji) zdaje się przede wszystkim atakować amerykańskie koncerny tytoniowe, które reklamują swoje produkty jako "smakowe", chociaż jest to niezgodne z prawem. W Stanach nie można chwalić się, że sprzedaje się papierosy miętowe, mentolowe i jakiekolwiek inne "dziwne" - podobno moze to skusić niepalącą młodzież do spróbowania. W grze pojawiają się też wrogowie i lokacje inspirowane innymi sposobami przekonywania nieletnich, że palenie jest OK. W jednej z notatek zdobywanych po pokonaniu określonego przeciwnika obrywa się chociażby Hollywood. Wystarczy przypomnieć sobie fragment świetnego filmu Thank You For Smoking żeby wiedzieć o co chodzi: korporacja lokująca produkt w filmie, budująca skojarzenie zapalenia papierosa ze spełnieniem i radością, wysyła odbiorcy pewien rodzaj przekazu podprogowego. Dokładnie odwrotny w stosunku do tego, który wysyła truth w swoim Flavor Monsters.

Niestety patrząc na rozgrywkę zaprezentowaną podczas nowojorskiego ComicConu ciężko potraktować Flavor Monsters jako produkt rzeczywiście udany - zwykłe pseudo-tower defense zmieszane ze skakaniem z szabelką na barykady nie wygląda na coś, co byłoby w stanie wywalczyć sobie uwagę młodego odbiorcy. I nawet fakt, że rozdaje się to na tabletach z iOS-em (App Store - pobierz) i Androidem (Google Play - pobierz) za darmo raczej nie wpłynie pozytywnie na popularność tej gry. Tym bardziej, że przecież z reguły odruchowo reagujemy negatywnie na wszelką oczywistą propagandę.

Ciekawostka numer trzy: na początku tego roku amerykańscy politycy wpadli w szał wymyślania nowych przepisów (po raz kolejny), które poziomem absurdu przekroczyły dopuszczalne normy (po raz kolejny). Wymyślili bowiem, że należałoby oznaczać gry komputerowe podobnymi "naklejkami", jak paczki papierosów. Gdyby to przeszło, w Stanach na pudełkach z dowolną "co bardziej brutalną" grą widać by było tekst w stylu: "Uwaga: granie w takie produkcje może wywoływać agresję".

Zobaczcie zresztą sami jak Flavor Monsters prezentuje się w akcji:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy