Fatalne wieści dla miłośników mobilnej... pornografii

Posiadacze urządzeń mobilnych, którzy narzekają, że ich sprzęt jest atakowany przez złośliwe robaki i wirusy, powinni mniej czasu spędzać na oglądaniu pornografii. To właśnie takie witryny są główną przyczyną zarażenia ich smartfonów.

Powyższą tezę potwierdza najnowszy raport firmy Blue Coat, zajmującej się bezpieczeństwem w sieci, zdaniem której około 25 procent złośliwego oprogramowania atakującego telefony lub tablety, pochodzi właśnie z witryn oferujących pornografię. Warto podkreślić, że w porównaniu do pecetów, użytkownicy komórek odwiedzający takie witryny, są aż trzykrotnie bardziej narażeni na złapanie jakiegoś wirusa.

Reklama

Na szczęście problem nie jest aż tak poważny, na jaki może wyglądać. Użytkownicy smartfonów nie są tak częstymi gośćmi witryn erotycznych, jak można by podejrzewać. Mniej niż jeden procent całego ruchu, generowanego w internecie przez posiadaczy urządzeń mobilnych, pochodzi z wejść na tego typu strony.

Hugh Thompson, szef działu strategii bezpieczeństwa w Blue Coat twierdzi, że zaglądanie na witryny pornograficzne może być bardzo niebezpieczne, ponieważ nie tylko nie wiadomo gdzie mieści się serwer, który ją utrzymuje, ani skąd pochodzą prezentowane tam treści.

Dlatego ich odwiedzanie może być bardzo ryzykowne, szczególnie ze względu na sposób wyświetlania adresów URL w mobilnych przeglądarkach, przez co trudniej jest użytkownikowi stwierdzić, czy strona jest bezpieczna, czy też nie. Zupełnie inaczej jest w przypadku pecetów, gdzie jeśli coś jest nie tak, użytkownik może sprawdzić adres pod kątem obecności złośliwego oprogramowania.

Niestety zarażenie telefonu wirusem, jest znacznie bardziej niebezpieczne, niż w przypadku komputera, ponieważ często ma na celu kradzież pieniędzy, np. poprzez wysyłanie SMS'ów na numery premium. A jak przewidują eksperci CNNMoney, w tym roku ilość ataków przeprowadzanych na posiadaczy urządzeń mobilnych, bardzo się nasili.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama