Dungeon Keeper nie może być nazywany F2P
Możliwe, że orzeczenie brytyjskiej organizacji to początek końca modelu free-to-play.
Zacznijmy od początku – przedwczoraj informowaliśmy was o wypowiedzi prezesa EA, Andrew Wilsona, na temat remake'u Dungeon Keepera, który ukazał się na platformach mobilnych. Mówiąc, że nowa wersja gry jest niewypałem, który nie pozostał wierny pierwowzorowi, wyraził mniej więcej opinie ludzi z całego świata (choć te zazwyczaj raczej nie kończą się na parlamentarnych słowach).
Jakiś czas temu wypłynęła też na wierzch sprawa nieuczciwego skłaniania graczy do wystawienia grze wysokiej oceny. Jest to dość powszechna praktyka, jednak o ile przy mniejszych studiach przechodzi ona bez echa, tak w przypadku produkcji tak głośnej musiało zawrzeć. Chodzi o wyskakujące okienko, które daje nam dwie opcje – albo chcemy wystawić 5 gwiazdek, albo nie chcemy gry oceniać w ogóle. Oczywiście można okłamać grę, że chce się wybrać najwyższą ocenę, po czym wystawić jej jedną gwiazdkę, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że mało kto tak robi.
Dzisiaj natomiast okazuje się, że model Dungeon Keepera (który skrytykowany został już przez twórcę pierwowzoru, Petera Molyneux) jest zbyt krzywdzący i wymusza płatność zbyt perfidnie, by można było grę nazywać produkcją free-to-play. Brytyjska organizacja Advertising Standards Authority, zajmująca się wiarygodnością reklam, oświadczyła, że darmowa zabawa w Dungeon Keeperze jest niemożliwa.
Oczywiście nie oznacza to, że na pewno cokolwiek istotnego się zmieni – na razie EA zmuszone będzie używać innego słownictwa. Dungeon Keeper prawdopodobnie nadal będzie jednak dostępny "za darmo". Miejmy nadzieję, że sprawa pójdzie w dobrym kierunku – dobrym dla klienta, oczywiście.